Terapia z udziałem zwierząt nie jawi się już jako coś abstrakcyjnego. Zajęcia z psami, kotami, delfinami są znane wielu, ale nie są to jedyni zwierzęcy „terapeuci”. Z powodzeniem wykorzystywane mogą być również zwierzęta gospodarskie, o czym w dalszej części artykułu.
O wpływie, jaki zwierzęta mają na ludzi wspomniał już Hipokrates, jednak głębsze badania zostały przeprowadzone w połowie dwudziestego wieku. Jako pierwszy, artykuł na ten temat, opublikował Boris Levinson i mimo fali krytyki, która wówczas na niego spadła, uważany jest on za twórcę terapii z udziałem zwierząt (AAT). Do licznych celów tego rodzaju terapii zalicza się m.in. redukcję stresu i napięcia, wzrost pewności siebie, rozwój funkcji poznawczych czy zminimalizowanie poczucia osamotnienia.
Ruchliwe i ciekawskie świnie sprawdzą się świetnie w kontakcie z osobami, które posiadają deficyty koncentracji uwagi. Do wzbudzenia, i utrzymania, zainteresowania takich osób wymagane jest wiele bodźców, które ten gatunek zwierząt jest w stanie wytworzyć. Z drugiej strony same świnie wymagają sporo uwagi, aby się nie znudzić, więc występująca nadpobudliwość ruchowa może wręcz zachęcić je do kontaktu. Podobne cechy posiadają koźlęta, są ufne i chętne do zabawy. Starsze osobniki są spokojniejsze, ale nadal lubią kontakt z człowiekiem. Na zajęciach najczęściej pracuje się z młodymi lub kozami. Kozły mają bardziej dominującą naturę i częściej używają swoich rogów. Do kontaktu z osobami lękowymi można wykorzystać bydło, które na ogół posiada łagodne usposobienie, co ułatwia przełamywanie barier.
Innymi hodowlanymi „terapeutami” mogą zostać konie, lamy, alpaki, osły, gęsi, ślimaki czy króliki. Nie każde zwierzę z wymienionych gatunków sprawdzi się w pracy z ludźmi. Ważne, aby zapewnić zwierzęciu odpowiednią opiekę i przygotowanie, ale nie można zapominać o specyfikacji zachowań danego gatunku i samych cechach indywidualnych.