Wielu z nas podziela pogląd, że Święta Bożego Narodzenia to czas wyjątkowy. I mimo, że najważniejszą ich stroną jest wymiar duchowy to warto, szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy środowisko naturalne obciążone jest tak wieloma szkodliwymi czynnikami, zwrócić uwagę na tę drugą – materialną ich stronę. Rzecz w tym, że można głęboko przeżywać okres świąteczny, ale bez marnowania ton jedzenia i bez produkowania kolejnych ton śmieci.

Święta w konwencji „zero waste”

W powyższym kontekście jedną z ciekawszych propozycji jest organizacja Świąt Bożego Narodzenia z uwzględnieniem koncepcji „zero waste”.

W ogólnym ujęciu koncepcja „zero waste” (ang. zero marnowania), polega na ochronie wszystkich zasobów Ziemi  poprzez odpowiedzialną produkcję, konsumpcję, ponowne wykorzystanie i odzyskiwanie wszystkich produktów, opakowań i materiałów, bez ich spalania oraz bez zrzutów do ziemi, wody lub powietrza, co zagraża środowisku lub zdrowiu ludzkiemu.

Natomiast Święta Bożego Narodzenia w tej konwencji polegają na podejmowaniu takich działań, by po świętach pozostawało jak najmniej śmieci, a odpady, których wytworzenia nie da się uniknąć, w łatwy sposób mogły ulec przetworzeniu lub biodegradacji.
Aby osiągnąć ten efekt nie trzeba rezygnować z zakupów, z urozmaiconych posiłków, czy też z przystrajania domu. Do przemyślenia pozostaje jednak ilość i sensowność nabywania produktów, a szczególnie ilości gromadzonego jedzenia.

Jak uzyskać efekt „zero waste”?

Przy organizacji świąt w konwencji „zero waste” już na etapie ich planowania warto zadać sobie pytanie o to, co pozostanie po świętach? Należy też przemyśleć kwestię dotyczącą tego co należy zrobić, by wskutek nawiązywania do tradycji nie ucierpiało naturalne środowisko? Planując wigilijną Wieczerzę, a także inne posiłki na kolejne świąteczne dni, warto więc precyzyjnie określić ile osób zasiądzie przy naszym wigilijnym stole. Przy czym, duże rodziny mogą pozwolić sobie na przygotowanie większej ilości potraw, ponieważ w tym przypadku większa jest szansa na to, że uczestnicy świąt zjedzą je zanim utracą one swoją świeżość. Jeżeli jednak rodzina jest mniej liczna, warto przemyśleć dostosowanie ilości potraw np. liczby pierogów, do rzeczywistych możliwości uczestników wspólnego świętowania. Pomocne w tym jest coroczne „wyciąganie wniosków” z wcześniejszych świątecznych doświadczeń. Przy tej okazji dodajmy, że wytrawni znawcy idei „zero waste” posługują się w takich przypadkach notatnikiem. Przede wszystkim jednak chodzi o to, by każdego roku wykazywać się pewnego rodzaju „ilościową elastycznością”. I to koniecznie bez zaliczania tego parametru (tj. ilości potraw), do kategorii „rodzinna tradycja”, na zasadzie „bo tak było, bo zawsze tyle się szykowało”.

Marnowanie jedzenia to grzech

Współczesna myśl „zero waste” u swych podstaw nie kłóci się też z naszymi ogólnopolskimi, czy też z regionalnymi świątecznymi tradycjami. Wręcz przeciwnie! W wielu przypadkach pomaga ona do nich powrócić. Wielu z nas pamięta przecież zasady panujące w gospodarstwach naszych przodków, co streścić można np. tego rodzaju sentencją: „W kuchni mojej babci nic nie mogło się zmarnować!” (Któż z nas, w takiej czy innej formie, o tym nie słyszał?).

Natomiast marnowanie,czy co gorsza, wyrzucanie jedzenia, na dawnej polskiej wsi zaliczano do kategorii winy i grzechu (czyli rozpatrywano tego rodzaju postępowanie w kategoriach moralnych). I w efekcie, nasi przodkowie nie wyrzucali po świętach ton nikomu niepotrzebnych odpadów. Nie dawali sobie prezentów w plastikowych opakowaniach, ani też nie gotowali więcej strawy, niż byli w stanie zjeść! I jeśli pominiemy to, że nie mieli oni dostępu do plastiku i że w dawnych czasach nie wszystkich stać było na produkcję nadmiaru jedzenia, to jednak dojdziemy do wniosku, że postępowanie naszych poprzedników może być dla nas drogowskazem.

Szczególnie, że wiele występujących obecnie obciążeń dla środowiska wynika z nieuzasadnionej konsumpcyjnej rozrzutności, co przejawia się generowaniem wielkich ilości, w gruncie rzeczy niepotrzebnych, produktów. Przyjrzeć się więc należy bardziej uważnie i krytycznie kulturowemu pojęciu i zjawisku tzw. „magii świąt”, skrzętnie promowanemu przez światowe koncerny różnych branż, które to wykorzystując nasz przedświąteczny nastrój, nakłaniają nas do dokonywania zakupu w ramach różnych „wyjątkowych okazji”, czy też „promocji”, do których w innym czasie nasze podejście nacechowane byłoby większą rezerwą i większym wewnętrznym krytycyzmem.

Wigilia to część staropolskiej tradycji

Wracając natomiast do naszego świątecznego menu, dobrą podstawę do przygotowania nieobciążającego dla środowiska i „niemarnotrawiącego żywności” świątecznego stołu, daje analiza ilości kupowanych produktów i przygotowywanych potraw. Przy okazji nie powinniśmy jednak pochopnie rezygnować ze znanych nam z naszych rodzinnych domów wigilijnych i świątecznych potraw. Te bowiem, zazwyczaj przekazywane z pokolenia na pokolenie, mają swoje uzasadnienie w historii, w pochodzeniu rodzin i w lokalnych tradycjach. Są więc w rzeczywistości częścią naszego kulturowego dziedzictwa. Stanowią też żywą pamiątkę naszych dziejów, a także naturalny przyczynek do poszukiwań zapomnianych nieraz korzeni, a to rzecz w obecnych czasach bardzo cenna.

Podziel się swoim nadmiarem

Co jednak zrobić w sytuacji, gdy mimo wszystko, jedzenie po świętach pozostało w naszych lodówkach? Oczywiście zjedzenie wszystkiego „na siłę” jest jakąś, lecz raczej ryzykowną (dla naszego samopoczucia, a nawet zdrowia), metodą na niemarnowanie żywności. Warto więc wiedzieć, że sposobów na jego bezpieczne przechowywanie jest kilka. Przykładowo, mrożenie jedzenia po Bożym Narodzeniu to dobry sposób na to, by nie wyrzucić i dłużej cieszyć się tym, co z taką pieczołowitością szykowaliśmy przez tak wiele godzin. Podobną rolę spełnia też wekowanie. Wymaga ono jednak większego nakładu pracy i nie każda potrawa nadaje się do przechowywania w ten sposób. Jeżeli jednak nie wszystko zmieściło się w zamrażalniku, barszczyk lub grzybową można śmiało zawekować.

W omawianym kontekście ciekawą alternatywą są również internetowe aplikacje ułatwiające niemarnowanie jedzenia. Umożliwiają one sprzedawanie nadwyżek lub dzielenie się jedzeniem, znane pod nazwą foodsharing.

Jedzenie można oczywiście podarować swoim bliskim albo też (co mocno koresponduje z chrześcijańską ideą dzielenia się z bliźnimi) przekazać tym osobom, które cierpią na jego niedostatek. Dodajmy, że obecnie w wielu miejscach w Polsce istnieją tzw. jadłodzielnie, do których oddawać można potrawy pozostałe po uroczystościach, imprezach czy przyjęciach. Ich adresy z łatwością znajdziemy w Internecie.

Świąteczne ozdoby „zero waste”

Trudno wyobrazić sobie Boże Narodzenie czy też powitanie Nowego Roku bez ozdób. Jednak świąteczne dekorowanie naszego domu lub mieszkania wcale nie musi wiązać się z zakupem stosów foliowych łańcuchów i plastikowych bombek, które najczęściej po Nowym Roku trafiają na śmietnik. I na tej samej zasadzie jak planuje się przygotowywanie posiłków, warto zaplanować użycie dekoracji na wigilijny stół, choinkę, na kominek, meble itp. Dobrym nawykiem jest zatem przemyślenie m.in. ile serwetek będzie potrzebnych? Czy przypadkiem nie ocalały te sprzed roku? Weźmy pod uwagę to, jak duży mamy dom lub mieszkanie Dobrze jest też zastanowić się nad tym, ile stroików i bombek będziemy w stanie przechować przez cały następny rok. Przede wszystkim jednak dobrze jest odpowiedzieć sobie na pytanie, czy rzeczywiście plastikowe i „kupne” ozdoby są spełnieniem naszych estetycznych marzeń. I w tym kontekście (na szczęście), coraz większej liczbie osób, i to w bardzo różnym wieku, najwięcej radości i satysfakcji przynosić zaczyna samodzielne ich wykonanie. To cenna i coraz bardziej widoczna tendencja.

Przedmioty i inspiracje

Do przygotowania świątecznych ozdób wykorzystać można całe mnóstwo rzeczy takich jak: gałęzie i patyki, szyszki i orzechy, suszone owoce (np. pomarańcze, jagody), liście i słomę, laski cynamonu, goździki, domowe pierniki, a także tzw. surowce wtórne, czyli np. gazety, butelki, kartonowe pudła, tekturę itd. Pomysły można mnożyć bez końca, bo w tej kwestii właściwie ogranicza nas tylko wyobraźnia. Można też zajrzeć do pobliskiego domu kultury, biblioteki, albo do pań z lokalnego Koła Gospodyń Wiejskich, które z pewnością zainspirują nas wieloma ciekawymi pomysłami. Jest to również dobra okazja, aby zapoznać się lub przypomnieć sobie, jak to dawniej bywało, gdy nasi przodkowie stroili swoje domy, w których pojawiały się różne, często bardzo wymyślne i bogate, ozdoby konstruowane z powszechnie dostępnych materiałów. W tym kontekście zapraszam do lektury wcześniejszego mojego artykułu Boże Narodzenie na dawnej polskiej wsi – ozdoby.

Źródła:
Życie Zero Waste, Autor: Wągrowska Katarzyna, wyd. Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 2019 r.
Dom w zgodzie z naturą, Autor: Christine Liu, wyd. Wydawnictwo Kobiece, 2019 r.
Śmieciogród, Autor: Ola Woldańska-Płocińska, wyd. Wudawnictwo Papilon, 2019

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!