Wielki Tydzień na dawnej wsi polskiej był czasem wyjątkowo intensywnego przeżywania ostatnich dni Jezusa Chrystusa na Ziemi. Szczególne znaczenie dla wiernych miała tu pokuta i niemal namacalny – dzięki religijnym obrzędom – udział w cierpieniu Syna Bożego i jego ofierze za ludzkie grzechy.
Mieszkańcy dawnej wsi najlepiej jak umieli starali się współuczestniczyć w dziele Jezusa z Nazaretu. Motywem była tu chęć wzięcia na siebie choć części cierpienia Bożego Syna, potrzeba symbolicznego ulżenia Mu w mękach albo też okazania ludzkiej solidarności, tudzież wdzięczności.

Wielkanocne „pucheroki”

Polska wieś nie byłaby polską wsią bez właściwego dla niej specyficznego poczucia humoru. W czasie sprzed wielkanocnych przygotowań nie brakowało więc i momentów zabawnych. Na przykład w dawnej stolicy Korony Polskiej – w Krakowie i oczywiście w podkrakowskich wsiach istniał zwyczaj tzw. „pucherów” lub „pucheroków”,  czyli obchodzenia wiejskich domów przez młodych chłopców, którzy przebrani w fantazyjne stroje raczyli gospodarzy żartobliwymi mowami. Wszystko kończyło się oczywiście podmawianiem o podarunek. Nazwa obyczaju odnosi się do łacińskiego rzeczownika „pueri” (chłopcy) i zdaniem badaczy, może mieć odniesienia do tak mocno zaznaczonego w Krakowie włoskiego renesansu i wpływów włoskiej kultury w tym regionie kraju.

Kot i Wielka Środa

W Małopolsce w Wielką Środę praktykowano też zwyczaj zrzucania po porannej jutrzni z kościelnego chóru kota w garnku z popiołem, za którym następnie biegli wiejscy chłopcy. Chodziło o to by wzbudzając jak największe zamieszanie i hałas przywołać atmosferę niepokoju, który ogarnął Świat w czasie męki Chrystusa.

Judasz i Wielki Czwartek

W dzień ten nawiązywano do postaci biblijnego Judasza, który wydał Chrystusa. Z tej okazji przygotowywano przypominającą człowieka kukłę ze słomy z workiem pełnym potłuczonego szkła w ręku. Kukła miała symbolizować Judasza, a szkło srebrniki. Kukłę zrzucano z kościelnej wieży i wleczono przez wieś na sznurze zaciśniętym na jej szyi. Uczestnicy tego obyczaju krzyczeli: „Judasz! Judasz!”, a chłopcy drągami bili wleczoną kukłę. Obyczaj ten nazywano: „Traceniem Judasza” i miał on symbolizować sąd nad apostołem, który zdradził Chrystusa.
Dodajmy, że od Wielkiego Czwartku aż do Wielkiej Soboty nie odzywały się kościelne dzwony, a uczestnicy pokutnych obrzędów używali drewnianych terkoczących kołatek. Wtedy obok kościoła pojawiał się też sprzedawca kołatek, a młodzi chłopcy każdego dnia aż do Wielkiej Soboty, terkocząc kołatkami obchodzili świątynię trzy razy dookoła. Miało to odpędzać złe moce.

Wielki Piątek

Był to najbardziej podniosły czas przed Wielkanocą. I nic dziwnego, bo wspominano wówczas Mękę, Ukrzyżowanie i Śmierć Jezusa na Krzyżu. W ten dzień zgodnie z obyczajem. obowiązywał ścisły post. Unikano też hałaśliwych zachowań, a w domach zasłaniano lustra, by przeglądając się w nich nie mieć myśli odwodzących od skromności i postu. Obowiązywał też zakaz przędzenia.

Obmywanie w rzece

Na południu dzisiejszych ziem polskich, w Małopolsce, na Śląsku czy w Sieradzkiem, mieszkańcy wsi przed świtem szli do rzeki, czy innego miejsca, gdzie była płynąca woda, by dokonać tam obmycia twarzy, rąk i nóg. Woda w tym szczególnym czasie miała uzdrawiać. Często obyczaj ten kończył się kieliszeczkiem mocnej, gorzkiej nalewki na tataraku, zwanej „tatarczówką”. Miało to nie tylko ogrzać po tradycyjnym obmyciu, ale też przypomnieć o tym, że Jezusa przed śmiercią także „żółcią i octem potraktowano”.

Turki od Chrystusowego Grobu

Starą polską ludową tradycją było też zaciąganie straży przy grobie Chrystusa. Straż była symbolem legionów rzymskich i pogan. Co ciekawe, zapewne z uwagi na liczne kontakty dawnej Rzeczypospolitej z Imperium Osmańskim, czy też rodzimymi Tatarami, albo nawet tymi z Krymskiego Chanatu, w polskiej tradycji ludowej poganie utożsamiani byli z Turkami lub Tatarami. Stąd też fantazyjne stroje strażników grobu o orientalnym charakterze. Stroje te często wzbogacano i uzupełniano mundurami strażaków, kolejarzy, leśników albo policjantów. Stąd widoczne i w dzisiejszych folklorystycznych nawiązaniach, złociste hełmy i pióropusze, drewniane miecze i halabardy. Strażnicy Grobu Pańskiego zwani też „Turkami Wielkanocnymi” pełnili swą straż od Wielkiego Piątku aż do Rezurekcji. Obyczaj ten był popularny m.in. w Małopolsce, Puszczy Sandomierskiej, czy na Mazowszu – na Kurpiach.

Żywioły i Wielka Sobota

W Wielką Sobotę przede wszystkim święcono prastare żywioły – wodę i ogień. Żywą do dziś wielkanocną tradycją jest też święcenie pożywienia, czyli: „święconka” lub „święcone”. W obecnej formie wyznacza się w kościołach czasy święcenia od godzin porannych do sobotniego popołudnia.

Ogniska przy kościołach

Dawniej jednak przed kościołami rozpalano też ogniska, w których w oczyszczających płomieniach palono stare obrazy, zniszczone rzeźby, poświęcone palmy z ubiegłych lat lub ciernie. Wszystko po to, by przed Zmartwychwstaniem Pańskim zniknęło to, czego czas już przeminął i w czym, siłą rzeczy, mógł czaić się mrok, a także zło.
Dodajmy, że w Małopolsce i na Śląsku zwęglone patyki z takich ognisk związywano w krzyżyki i zatykano później w rogach pól dla zapewnienia urodzaju. Natomiast na Kurpiach ogień z tych ognisk przenoszono do domowych kuchni, by nim właśnie rozpalić na nowo kuchenne paleniska.

Wielkanocna Święconka

W jej tradycyjnym składzie musiały się znaleźć jajka, chleb, sól, chrzan i wędzonka. „Święconkę” lub inaczej „święcone” w wiklinowych kszykach noszono do kościołów. Specjały przykrywano ozdobną serwetką. Jeśli natomiast we wsi nie było kościoła, to świecone noszono do wskazanej tradycją wiejskiej chaty, gdzie przybywał ksiądz objeżdżający parafię.

„Pisanki”, „kraszanki”, „malowane jajca” to też stały element wielkanocnej tradycji. „Pisanki pisano woskiem”. Jajka malowano także różnymi naturalnymi barwnikami, pokrywano batikiem, trawiono czy skrobano. Natomiast najstarsze graficzne formy na wielkanocnych jajkach sięgają średniowiecza. Tak ozdobione jajka, to również do dziś zachowany główny element wielkanocnego stołu.

„Agnusek” czyli jagnię

Inną ważną ozdobą dawnego wielkanocnego stołu było symbolizujące Ofiarę Zbawiciela jagnię. I tu na tradycyjnym wielkanocnym wiejskim stole pojawiał się wzgórek z młodego zboża lub rzeżuchy. Na nim zaś eksponowano jagnię od łacińskiego słowa „agnus” zwane też „agnuskiem”. „Wielkanocne agnuski” wykonywano z ciasta, cukru (tu koniecznie ze złoconymi rogami). Kolejny dobry materiał to używane do dziś masło. „Agnusek” nawiązywał do starotestamentowych ofiar kierowanych do Pana Boga, a w chrześcijańskiej symbolice odwoływał się do Chrystusa i jego ofiary. Natomiast w ludowej wyobraźni identyfikowany był jako obrońca domu i gospodarstwa przed pożarem, powodzią albo też nagłą śmiercią od pioruna.

Stara słowiańska „sodra”

Do XIX wieku podstawową potrawą na wielkanocnym stole była „sodra”. Tę słowiańską potrawę przygotowywano ze składników święconego. Były to więc pokrojone jaja, chleb, wędliny i chrzan przemieszane ze zsiadłym mlekiem. I dopiero koniec XVIII wieku, a już z pewnością wiek XIX, odmieniać zaczął wielkanocne stoły zbliżając je do dziś znanego kształtu, w którym królują baby, mazurki, pieczyste i biała kiełbasa.

Rezurekcyjna Światłość

Natomiast punktem kulminacyjnym wielkotygodniowych obrzędów była bardzo podniosła i uroczysta Msza Rezurekcyjna, którą zgodnie z najstarszymi tradycjami odprawiano o północy z soboty na niedzielę. Jej dramaturgia i przebieg wiązał się ze Zmartwychwstaniem Pańskim, czyli przejściem z ciemności i panowania zła do jasności, czyli do dobra i światła. I temu też dawano wyraz o północy rozświetlając kościół.

Sprawa Wielkanocnego Zajączka

Opowieść o wielkanocnych tradycjach nie byłaby pełna bez wzmianki o popularnym dziś „Wielkanocnym Zajączku”.
Najczęściej zajączek wielkanocny przynosi prezenty (słodycze, smakołyki, jajeczka itp.) w Wielką Niedzielę.  Zwykle z samego rana przed śniadaniem wielkanocnym. Zwyczaj ten jednak ma różne drobne modyfikacje, np. w niektórych regionach Śląska, a także dość często i w Wielkopolsce, dzieci otrzymują prezenty w Wielki Czwartek. Zajączek przynosi prezenty do domu lub ukrywa je w ogrodzie.

Słowiańskie Jare Gody

Zając był popularnym symbolem przedchrześcijańskim u Słowian i u Celtów. Dla Słowian, którzy na przedwiośniu obchodzili Jare Gody (święto początku wiosny), aktywne o tej porze roku zające zaliczane były do symboli odradzającej się przyrody. W zająca lubiła przeistaczać się również anglosaska bogini wiosny Eostre. To od jej imienia powstała nazwa „Wielkanoc”. Religia chrześcijańska wchłonęła część obrzędów i symboli dawnych wierzeń. Wraz z nimi trafił do niej i zając. Badacze folkloru dopatrują się tu symbolicznego zwierzęcia mającego zdolność przekraczania graniczy śmierci (zimy) i życia (wiosny).  Dodajmy, że zanim zając stał się  „Wielkanocnym zajączkiem”, pojawiał się też w europejskiej symbolice religijnej jako uosobienie grzesznika lub człowieka, który czerpie siłę z nauki Chrystusa. Natomiast z Wielkanocą jest kojarzony od około XVII w. A do naszego kraju – w tym znaczeniu – dotarł dopiero na początku XX wieku.

Źródła:

– Polska sztuka ludowa, Aleksander Jackowski, wyd. PWN, 2007 rok,
– Zwyczaje doroczne, Krzysztof Braun, Katarzyna Braun, wyd. Edipresse Polska 2007 rok,
– Portal Muzeum Etnograficznego – Muzeum Narodowego w Poznaniu
– Materiały zebrane przez autora w Sołectwach: Betkowo, Słonin, Stary Gołębin (Gmina Czempiń)

 

 

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!