Czy można być mamą i rolniczką? Tak! Czy można jeździć ciągnikiem i zdobywać szczyty? Można! Poznajcie Mariannę, która spełnia się w roli mamy oraz rolniczki i dzieli się swoją codziennością z innymi prowadząc profil na Instagramie.

Cześć. Powiedz coś o sobie.

Cześć. Nazywam się Marianna i prowadzę profil na Instagramie o nazwie mamarolniczka. Mam 26 lat i ukończyłam studia na Uniwersytecie Opolskim. Od 2 lat jestem żoną, a od roku szczęśliwą mamusią, choć trzeba przyznać, że rodzicielstwo to masa wyrzeczeń, ale o tym w dalszej części. 

 Jak zaczęła się Twoja przygoda z rolnictwem? Masz je we krwi?

Moja mama pochodzi z rodziny, która hodowała bydło mleczne, a mój tata rozwinął chów bydła mlecznego dziedzicząc stado po dziadkach. Na moich oczach powstawała jedna z najnowocześniejszych obór bydła mlecznego w 2000 roku. Więc można powiedzieć, że ze mnie dziewczyna wychowana na swojskim mleku (nawet niedawno się dowiedziałam, że w dniu moich urodzin obchodzony jest światowy dzień mleka :P). Od małego miałam do czynienia z krowami oraz z „mniejszą gadziną”, czyli kurami, kaczkami, perliczkami (perłówki czy jak to się zwie po polsku), królikami, gęśmi i co tam się jeszcze przyplątało pod nogami. Najlepszą kołyską był oczywiście traktor!

Sporo na Twoim profilu o kukurydzy. Dlaczego właśnie ta roślina?

Kukurydza, ponieważ jest to roślina znacznie przeważająca w naszych  uprawach. To na niej opiera się praktycznie podstawowe żywienie zwierząt na gospodarstwie. Wartościowa kiszonka pozwala nam dużo zaoszczędzić, poza tym nadmiar kukurydzy zostawiamy na ziarno. Na naszych ziemiach kukurydza spisuje się najlepiej (patrząc na inne uprawy), więc dużą uwagą dobieramy odpowiednie odmiany kukurydzy.

Który sezon, okres prac w gospodarstwie, lubisz najbardziej i dlaczego? Mam na myśli okres żniw zbożowych, pierwszych pokosów i kolejnych, siewy i prace w polu wiosną czy jesienią, czy np. żniwa kukurydziane.

Nie mam jednego ulubionego sezonu, ale mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że każda praca na polu sprawia mi satysfakcję. Uwielbiam pracować z ciągnikami, wiadomo także, że ta praca jest odpowiedzialną pracą. To nie tylko wsiąść w traktor i jechać, ale trzeba wiedzieć jak maszyna funkcjonuje i „czego jej trzeba”. Od wczesnej wiosny do późnej jesieni każda taka praca sprawia mi największą frajdę!

Jesteś mamą i rolniczką, która codziennie pracuje na gospodarstwie. Jak łączysz to ze sobą? Czy masz na to jakiś złoty środek? Czy córka lubi spędzać czas na gospodarstwie? Ze zwierzętami?

Oj, to zależy od bardzo wielu czynników. Jak na razie mam córeczkę i na pewno jest wiele łatwiej zorganizować czas przy jednym dziecku niż przy piątce. Oczywiście dużym wsparciem są rodzice czy teściowie, którzy są chętni do zaopiekowania się swoją wnuczką.  Niestety są sytuacje, które pokazują że nawet najlepiej zorganizowany czas potrafi legnąć w gruzach gdy np. dziecko się rozchoruje.  

Musimy jednak pamiętać, że dzieci to nie przeszkoda, a inwestycja na przyszłość! Chcemy pokazać jej jak najwięcej z naszego życia. Zabieram ją wszędzie gdzie tylko mogę, od małego towarzyszy mi praktycznie przy każdej możliwej robocie, czy w wózku, czy w traktorze. Nie raz się zdarzyło, że podczas pracy mi zasnęła, co pozwoliło mi w 100% zająć się pracą mając ją na oku. Jak na razie widzę jej zaciekawienie wszystkim dookoła i takie naoczne zaangażowanie. Czy to duże bydło, czy mały kurczaczek – lgnie do zwierząt jak do zabawek. Od tygodnia śmiga już na nogach, więc spokojnie na wiosnę będzie małą aktywną rolniczką. Ale wiem, że nigdy nie będziemy jej zmuszać do bycia rolniczką, bo na pewno nie o to chodzi w życiu, by zmuszać kogoś do czegoś, czego nie chce robić. Rolnictwo trzeba pokochać!

W jednym z postów napisałaś, że jazda traktorem to jak zdobywanie szczytów. Co miałaś na myśli używając tego porównania?

Wstawiając zdjęcie i patrząc na nie czułam się jak gdybym zdobyła szczyt. Poświeciłam kilka godzin na uprawę pól i na koniec poczułam tę satysfakcję, że się udało. Akurat ostatni kawałek, który robiłam był mokrym polem, co wiązało się z tym, że była możliwość „utopienia się”. Porównałam właśnie jazdę ciągniem do zdobywania szczytów, ponieważ na swojej drodze możemy napotkać przeróżne niespodzianki, ze strony natury lub sprzętu. Czasami pogoda dopisuje, jęczmień fajnie sypie, ale zdarza się, że opona strzeli, w maszynie poszło łożysko, a to nas torfy „wciągną”, albo się okaże, że nie ma co zbierać… W górach też może być bardziej stromo, a może tylko łagodna górka lub niedźwiadki przyjdą się przywitać (śmiech). Drogi mogą być przeróżne, ale zawsze na końcu jest ta SATYSFAKCJA, że się udało!

Czy masz swoje ulubione zajęcie na gospodarstwie?

Jak już wyżej pisałam uwielbiam jeździć ciągnikiem, ale nie pogardzę też pracą przy zwierzętach. Mąż ma bydło opasowe, rodzice natomiast krowy mleczne. Przy bydle jest co robić, a tym bardziej jak są krowy. Teraz dodatkowym zajęciem jest wychowywanie córki, co ogranicza mi prace w gospodarstwie. Nie ukrywam, że bardzo za tym tęsknie, ale pocieszam się, że dzieci nie są wiecznie małe (śmiech).

Jak wyglądałoby Twoje życie bez rolnictwa? Czym byś się zajmowała? Masz jakieś inne, nierolnicze pasje?

Oj, szczerze? Nie wyobrażam sobie życia bez rolnictwa. Wychowałam się na gospodarstwie i wiedziałam, że chce mieć gospodarstwo – mniejsze czy większe, ale własne. Jestem przeszczęśliwa, że mogę kontynuować życie w rolnictwie, teraz tym bardziej, bo poznaje świat związany z bydłem mięsnym. Może to dziwnie brzmi, ale każda branża jest inna i każdej trzeba się nauczyć.

Gdy się tak zastanowię, co by było gdybym nie miała możliwości poznania życia na gospodarstwie to bym pewnie robiła coś innego. Może to dziwnie zabrzmi, ale ukończyłam szkołę muzyczną, a nawet stworzyłyśmy z koleżankami zespół muzyczny, grałam w teatrze, jestem (choć jak na razie nieaktywną) druhną w OSP, śpiewam w scholii, studia ukończyłam na kierunku pedagogika, kręciłam także filmiki na YT (ale o tematyce rolniczej, więc chyba się nie liczy). Może właśnie pomaszerowałabym artystyczną drogą, kto wie (śmiech)!

Jak na ten moment, nie widzę innego życia poza rolnictwem. Jest mnóstwo planów na jego rozwój i cały czas, po kolei, zaczynają być realizowane.

Co według Ciebie jest największym wyzwaniem współczesnego rolnictwa?

Na ten moment największym wyzwaniem dla współczesnego rolnictwa jest niepewna przyszłość. p..: nawozy pomaszerowały mocno w górę, rolnik nie wie czy kupować, czy czekać na wiosnę aż ceny spadną. Czy w ogóle będzie jeszcze coś dostępne. Zamawiając teraz nasiona kukurydzy na następny rok nie jesteśmy w 100% pewni czy dana odmiana faktycznie będzie dostępna w takich ilościach. Obecnie niczego nie jesteśmy pewni, patrząc na ceny paliw, żywności, surowców, złomu, maszyn, budownictwa… Rynek stał się bardzo niestabilny, a polska złotówka traci na wartości. Każda poważna decyzja podjęta w tym czasie powinna być trzy razy przemyślana, czy aby na pewno przyniesie oczekiwany zysk.

Dziękuje za rozmowę! 

Ja także chciałam bardzo podziękować za rozmowę, za to że zostałam zauważona wśród tylu fajnych ludzi i mogłam mieć swój własny wkład, by promować nasze polskie rolnictwo.

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!