Przez całe stulecia życie na dawnej polskiej wsi ogniskowało się wokół trzech biegunów: sołeckiej, czy też włościańskiej wspólnoty wiejskiej, księdza proboszcza i parafii, a także dziedzica i jego dworu. Ostateczny kres tej trwającej od średniowiecza i bardzo mocnej współzależności, zadały dopiero okrucieństwa II wojny światowej i narzucenie Polsce komunistycznego ustroju. Wtedy to dwór jako ogniwo społecznej tkanki wiejskiej przestał istnieć.
Jasne i ciemne strony zmian
Należy zauważyć, że feudalna zależność włościan wobec panów w wielu przypadkach była powodem niezasłużonego cierpienia przedstawicieli klasy niżej sytuowanej. Okres PRL dał też dawnym chłopom i ich potomkom szansę osobistego rozwoju, zdobycia wyksztalcenia, przeniesienia się do miasta i polepszenia warunków życia. Była jednak i druga, ciemna strona tak drastycznie wprowadzanych zmian. Mowa tu o życiowym zagubieniu sporej części społeczeństwa, którą nakazem władz wyrwano z dawnych miejsc zamieszkania. W konsekwencji ludzie ci nie odnaleźli się pośród blokowisk. Nie bez przyczyny w tym kontekście mówi się o znaczącym poziomie przestępczości, alkoholizmu, czy domowej przemocy. Dotyczy to szczególnie tych grup mieszkańców peerelowskich blokowisk, czy nawet całych dzielnic (jak np. krakowska Nowa Huta), którzy trafili tam wprost z dawnych wsi. Dotyczy to także przekształconych w PGR-y majątków ziemskich i pracujących w nich dawnych włościan. Problem ten jest tak doniosły i wielopokoleniowy, że po dziś dzień potrzebna i kierowana jest tam pomoc państwa, gmin, czy opieki społecznej.
Kolejnym fatalnym skutkiem II wojny światowej i stalinizmu była fizyczna eksterminacja dużej grupy wartościowych jednostek, których jedyną „wadą” było „niewłaściwe” społeczne pochodzenie, czynnie okazywany patriotyzm lub też nieakceptowane przez hitlerowców czy komunistów poglądy.
Bez wątpienia także, poza ludźmi, ofiarą wyżej opisanych dramatycznych zmian był obyczaj, wiejskie tradycje i kulturowa łączność pokoleń, czyli coś bardzo ulotnego, a jednak definiującego człowieka i jego miejsce w świecie.
Coś, czego wielu mieszkańców Polski tak usilnie dziś poszukuje.
Ożywiono dwór w Stryszowie!
Cenną i ważną próbą tego rodzaju poszukiwań było niedzielne (17 października br.), spotkanie w odrestaurowanym dworze w Stryszowie (gmina Stryszów, powiat wadowicki, woj. małopolskie), pod nazwą: „Stryszów zawsze ładny – zwiedzanie żyjącego dworu”.
Realizatorami tego wydarzenia byli: Mirosław Płonka, asystent w Katedrze Historii Nowożytnej Uniwersytetu Pedagogicznego im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie, który wygłosił autorski wykład i poprowadził dyskusję. Natomiast w klimat dawnych dworskich i wiejskich obyczajów wprowadzili uczestników tego wydarzenia młodzi aktorzy z Teatru Młodych imienia Rudolfa Warzechy, a także Panie z Koła Gospodyń Wiejskich w Stryszowie.
– Nasze niedzielne spotkanie to rodzaj wykładu podczas którego podzieliłem się z jego uczestnikami informacjami, które udało mi się odnaleźć na temat przeszłości wsi Stryszów, jej historii, mieszkańców i śladów dawnej obyczajowości – wyjaśnia Mirosław Płonka. – Bardzo ważną częścią spotkania była dyskusja podczas której zastanawialiśmy się, czy pośród panujących w XIX wieku epidemii, kłótni i napięć etnicznych, a także nierzadko ostrych różnic w poglądach, mówić można w ogóle o „pięknym wieku XIX” w Stryszowie. Spotkanie to także swoisty anons powstającej w zaciszu mojego domu dwutomowej monografii parafii Stryszów, czyli de facto obecnej Gminy Stryszów.
Młodzi aktorzy na dawnej wsi
Z powyższego punktu widzenia, bardzo ważny był udział artystów – aktorów z powstałego w 2007 roku i prowadzonego przez Mirosława Płonkę, amatorskiego Teatru Młodych imienia Rudolfa Warzechy, którego głównym celem jest rekonstrukcja i transmisja kulturowa obyczajowości, a także dziejów ziemi stryszowskiej w obecne czasy.
– Cieszy mnie bardzo, że udało się sprowokować ludzi do działania i wspólnego zafascynowania przeszłością – mówi Mirosław Płonka. – Projekt „Stryszów zawsze ładny” powstał jako próba popularyzacji historii lokalnej, a szczególnie faktów, które udaje się wydobyć z zapomnienia. Są to w wielu przypadkach informacje jeszcze nieznane. Mam nadzieję, że pobudzi to do działania i reaktywowania w podobny sposób wydarzeń z przeszłości. Od 2015 roku pracujemy razem z Teatrem jako wolontariusze Zamku Królewskiego na Wawelu, ożywiający Muzeum Dwór w Stryszowie. Zależy nam także, by wieś i jej mieszkańcy stanowili ważny filar w promowaniu dworu – uzupełnia Mirosław Płonka.
Stryszowskie gospodynie we dworze
Dobrym sygnałem świadczącym o tym, że temat wzbudza zainteresowanie mieszkańców Gminy Stryszów był udział w realizacji tego wydarzenia członkiń Koła Gospodyń Wiejskich w Stryszowie. Także sam Dwór w Stryszowie to doskonałe miejsce i tło do tego rodzaju działań i rozważań. Odrestaurowany i zgodnie z jego przeznaczeniem wyposażony Dwór w Stryszowie ma status Muzeum – Oddziału Zamiejscowego Zamku Królewskiego na Wawelu i odbywa się w nim wiele interesujących spotkań oraz wydarzeń.
Wspomnienie dawnych właścicieli
Podobnie prospołeczny i kulturalny kontekst ma przywołanie podczas spotkania sylwetek dawnych właścicieli Dworu i Majątku w Stryszowie, a szczególnie Józefa Kalasantego Gorczyńskiego, jego synów Adama i Juliana. Z których ten drugi został dziedzicem Stryszowa i Dąbrówki. Natomiast Adam Gorczyński (1805-1876) był nie tylko dziedzicem klucza dóbr w pobliskiej Brzeźnicy i zapisał się na kartach historii jako dobry gospodarz, ale przede wszystkim jako pisarz, poeta, malarz, redaktor i współtwórca zasłużonego dla edukacji i informacji „Tygodnika Wiejskiego”, a w szczególności fundator wiejskich szkół i stypendiów umożliwiających edukację oraz poprawę warunków życia mieszkańców wsi. Podczas spotkania w Stryszowie przywołano też sylwetki późniejszych właścicieli Dworu, ze spokrewnionej z Gorczyńskimi, zasłużonej rodziny Łubieńskich.
Źródła i fotografie:
– Materiały realizatorów projektu: Stryszów zawsze ładny – zwiedzanie żyjącego dworu”
– Muzeum Dwór w Stryszowie – Oddział Zamiejscowy Zamku Królewskiego na Wawelu,
– Materiały archiwalne autora artykułu