Czy rolnictwo jest dla kobiet? Czy mogą one jednocześnie pracować w gospodarstwie i wyglądać dobrze? Oczywiście, że tak! Na ten temat rozmawialiśmy z młoda rolniczką, która chętnie pokazuje innym, że kobieta ze wsi w niczym nie jest gorsza od kobiety z miasta.

Cześć! Na początek powiedz kilka słów o sobie.

Hej! Prowadzę profil na Instagramie pod pseudonimem kavuszka, na którym staram się pokazywać jak wygląda moje życie na wsi i praca w gospodarstwie.

Jak to się stało, że wybrałaś pracę w gospodarstwie? Od zawsze chciałaś wiązać swoje życie z rolnictwem?

Nie zawsze chciałam wiązać swoje życie z gospodarstwem. Choć pochodzę ze wsi i moi rodzice prowadzą gospodarstwo również nastawione na hodowle krów mlecznych, to będąc na etapie wyboru studiów, zdecydowałam się na wielkie miasto i kierunek zupełnie niezwiązany z rolnictwem. Może dlatego, że mieszkając całe życie w małej wsi chciałam spróbować czegoś nowego/innego i wybić się stąd, mając poparcie rodziców, którzy chcieli dla mnie lżejszego i lepszego życia, niż te na gospodarstwie. Zawsze powtarzali, że jest to „ciężki kawałek chleba” i „praca 24h na dobę”. Mimo że, odkąd pamiętam pomagałam rodzicom przy karmieniu zwierząt, przygotowaniu paszy, sianokosach czy żniwach i nie bałam się ciężkiej pracy, to na etapie wyboru studiów zapragnęłam zostać żołnierzem… i już prawie nim byłam. Ukończyłam służbę przygotowawczą, zdałam egzaminy i wszystkie testy do jednostki. W między czasie, czekając na powołanie, które trochę przeciągało się w czasie, wróciłam do rodziców na gospodarstwo, na nowo zaczęłam im pomagać. Mając już porównanie jak się żyje w mieście i na wsi, stwierdzałam, że jednak miastowe życie w ciągłym biegu nie jest dla mnie. Na wsi czas płynie wolniej, spokojniej, a praca ze zwierzętami dawała mi przyjemność. Los tak chciał, że wtedy poznałam też obecnego już męża rolnika, tak samo zajmującego się hodowla krów, jak moi rodzice i znalazłam się tu, gdzie jestem – na wsi, ze zwierzętami, które uwielbiam, z pracą, która jest mi bliska od dzieciństwa i robię to co lubię.

Co należy do Twoich codziennych obowiązków?

Z tymi obowiązkami to jest różnie, zależnie od sezonu i od tego czym się aktualnie zajmujemy. Głównie dbam o to, aby zwierzęta miały zawsze co jeść, karmię i podgarniam paszę, sprzątam oborę. Wymieniamy się z mężem obowiązkami, raz on posprząta, a ja w tym czasie przywiozę bele do paszowozu lub przygonię krowy z pastwiska (w sezonie). Do tego dochodzi dbanie o obejście, uprawa warzywniaka, ostatnio też podjęłam się inkubacji jaj, także mam blisko 20 małych kurczaczków, którymi również trzeba się opiekować. Jestem również na etapie zakładania ogrodu, także pielęgnacja kwiatów, drzewek i koszenie trawy pochłania również sporo mojego czasu. Pracą w polu głównie zajmuje się mąż, dlatego też na moim instagramowym profilu nie pokazuje za dużo prac polowych, chyba że akurat mu towarzyszę lub przy czymś pomagam.

Który z wymienionych obowiązków sprawia Ci największą przyjemność?

Największą przyjemność sprawia mi dbanie o zwierzęta. Oto żeby miały odpowiednie, czyste warunki i żeby miały co jeść. Krowy to bardzo wdzięczne zwierzęta, widać kiedy są szczęśliwe. Cieszą się na widok ulubionej paszy, czy też kiedy drapie się je po szyi lub grzbiecie, merdając przy tym ogonkiem. Sprawia mi to ogromną radość.

Były pozytywy, to teraz powiedz, czego nie lubisz robić? Co jest Twoją największą zmorą w rolnictwie?

Bardzo źle kojarzy mi się zbieranie kamieni z pola. Jedyna odwieczna zmora pracy w rolnictwie. Wiem, że są teraz odpowiednie do tego sprzęty, jednak u nas w gospodarstwie praktykujemy jeszcze tradycyjną, ręczną metodę. Nigdy tego nie lubiłam i wiem, że nigdy tego też nie polubię, wszystko inne nie sprawia mi trudności.

A masz jakieś inne, nierolnicze pasje, zainteresowania?

Większość moich zainteresowań jest związana z rolnictwem. Moim hobby jest mój ogród, choć jestem na etapie jego tworzenia, dużo czasu poświęcam roślinom i ich pielęgnacji. Dużo o nich czytam i planuję, co chciałabym w ogrodzie mieć i jak miałby on ostatecznie wyglądać. Ostatnią nowością, typowo pozarolniczą, w moim życiu jest rękodzieło. W wolnych chwilach, głównie przed snem, zaczęłam wyplatać ze specjalnych sznurków ścienne ozdoby tzw. makramy. Bardzo mnie to wciągnęło i pozwala odpocząć po całym dniu pracy.

O wolną chwilę, zwłaszcza teraz w sezonie trudno, ale jeśli ją masz, to co wtedy robisz? Odpoczywasz?

Nie jestem zwolenniczką leżenia na kanapie przez telewizorem czy z nosem w telefonie, chociaż nie powiem, bo organizm czasem domaga się, aby po prostu poleżeć i wypocząć, szczególnie po ciężkiej fizycznie pracy. Swój wolny czas spędzam głównie aktywnie, mieszkam nieopodal rzeki, przez naszą wieś przebiega również główny szlak rowerowy, dlatego też dużo jeżdżę rowerem. Towarzyszy mi wtedy głównie mój pies, który ma z tego dużą frajdę, co widać często na moim instagramowym profilu.

Na Instagramie prowadzisz profil @Kavuszka. Skąd taki pseudonim? Skąd się wziął pomysł na pokazywanie swojego rolniczego życia innym?

Pseudonim to czysty przypadek, powstał przy porannej kawie, bez której nie umiem rozpocząć dnia. Stąd nazwa kavuszka. Pierwotnie nie miał być to profil typowo rolniczy, ale jak zobaczyłam ile fantastycznych rolniczek i rolników posiada konta na instagramie, jak dzielą się wiedzą i sobie pomagają, to stwierdziłam dlaczego nie ja, skoro to jest dla mnie najbliższe. Poznałam tu wiele wartościowych osób, z którymi w wolnej chwili wymieniam się doświadczeniami, niektórzy pochodzą z drugiego końca Polski, a niektórzy okazują się prawie że moimi sąsiadami. Taka trochę „instagramowa rolnicza rodzina”. Dajemy sobie dużo wsparcia, inspiracji, czy też czerpiemy wzajemnie od siebie dużo wiedzy i to jest na prawdę fajne!

Jesteś rolniczką, kobietą pracująca w gospodarstwie, ale czy to oznacza, że jesteś „gorsza” od innych kobiet? Niestety nadal często spotyka się stwierdzenia, że kobieta ze wsi jest zaniedbana, po co jej pomalowane paznokcie, makijaż, czy fryzura.

Kiedyś może miałam wrażenie, że jestem gorsza, niejednokrotnie spotkałam się ze stwierdzeniem, że skoro jestem ze wsi to tak jakbym była „gorszego sortu”. Nieraz mówiąc, że jestem ze wsi niektórzy patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem śmiejąc się pod nosem. Teraz, mówiąc szczerze, jestem z tego dumna, dumna z tego skąd pochodzę, co robię i kim jestem, a na pewno nie jestem gorsza od innych kobiet. Kobieta na wsi nie zawsze musi mieć idealną fryzurę, makijaż czy pomalowane paznokcie, bo to nie jest główny wyznacznik zadbania, ale jeśli ma na to ochotę to czemu nie. To nie jest przywilej tylko kobiet mieszkających w mieście. Kobiety w rolnictwie to często kobiety inteligentne, wykształcone, z pasją i w niczym nie gorsze od tych pochodzących z miasta.

Co jest według Ciebie największym wyzwaniem we współczesnym rolnictwie? 

Obecnie, patrząc z perspektywy naszego gospodarstwa to rosnące koszty produkcji, maszyn, pasz, paliwa, nawozów przy niezmiennej cenie mleka. Hodowla krów staje się coraz mniej opłacalna. Wiele gospodarstw w okolicy rezygnuje z hodowli krów, bo przy takim nakładzie pracy i kosztów staje się to nieopłacalne. Z mojej perspektywy, wyzwaniem jest szukanie dodatkowego źródła dochodu i ukierunkowanie gospodarstwa w nie tylko jeden rodzaj produkcji.

Gdyby ktoś poprosił Cię, żebyś wymieniła mu kilka pozytywnych aspektów bycia rolniczką, to co by to było?

Może bardziej uniwersalnie, pozytywne aspekty bycia rolniczką/rolnikiem. To że sam sobie jestem szefem i nikt mi nie stoi nad głowa i nie mówi co mam robić. Nie trzeba dzwonić po fachowca jak się coś popsuje, bo rolnik to często mechanik, elektryk, hydraulik i złota rączka, co wszystko naprawi. Rolnictwo to ciężka praca, ale i ciągła przygoda, Często nie możemy przewidzieć co się wydarzy, a takich atrakcji na pewno nie zapewni praca za biurkiem i oczywiście, siłownia, fitness, sporty geotermalne, tu wszystko mamy na porządku dziennym.

Dziękuję za rozmowę!

Dziękuję i zapraszam na swój profil na Instagramie!

 

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!