Czy w rolnictwie nie ma miejsca dla kobiet? Ależ skąd! Jest go bardzo dużo i coraz więcej kobiet chętniej o tym mówi i dzieli się swoją codziennością z innymi, chociażby w mediach społecznościowych. Poznajcie uśmiechniętą i pełną zapału do pracy Anetę z województwa mazowieckiego!
Cześć! Powiedz o sobie kilka słów na początek
Część, mam na imię Aneta. Mam 24 lata, niektórzy mogą mnie znać z mojego profilu @Rolnikzdlugimiwlosami. Mieszkam w małej wsi na Mazowszu, gdzie wraz z rodzicami oraz moją sporo młodszą siostrą prowadzimy średniej wielkości gospodarstwo rolne. Nasze gospodarstwo opiera się głownie na produkcji roślinnej, ale hodujemy również bydło. Ciekawostką jest to, że nasze gospodarstwo znajduje się w połowie na wsi, a w drugiej połowie w mieście. Można by powiedzieć, że sytuacja jak w polskiej komedii „Zróbmy sobie wnuka”, niestety stacji benzynowej się jeszcze nie dorobiliśmy (śmiech). Poza rolnictwem jestem studentką. Kształcę się w zakresie rolnictwa oraz na kierunku zupełnie niezwiązanym z branżą agro, ale nigdzie jeszcze nie mówiłam co to za kierunek.
Czy rolnictwo gości w Twoim życiu od zawsze?
Oczywiście, od pierwszych dni mojego życia. Kiedy trochę już podrosłam, cały swój czas spędzałam z moimi rodzicami przy ich pracy. Najbardziej lubiłam pracować z tatą na ciągniku, gdzie miałam specjalne miejsca i mogłam z nim jeździć na pola. Żadna szkoła nie da tyle wiedzy, jak praktyka i nauka od mojego taty. Z mamą natomiast lubiłam pracę w oborze, gdzie mogłam pomagać przy zwierzętach. Nie wyobrażam sobie nie pomagać moim rodzicom, dzięki którym mam wszystko, nawet jeśli mam poświęcić wakacje, na których byłam tylko dwa razy i to już, jako dorosła osoba, ponieważ udało nam się skończyć żniwa wcześniej.
Czy chciałabyś zająć się w przyszłości rolnictwem na poważnie?
Myślę, że w rolnictwie od samego początku trzeba pracować na poważnie. Niezależnie czy się pomaga czy ma się gospodarstwo na własność. Cel jest ten sam – produkcja żywności dla ludzi. Jest to pytanie w dzisiejszych czasach bardzo zagmatwane. Myślę, że czas pokaże, zawsze trzeba mieć dwa wyjścia.
Masz swoją ulubioną maszynę na gospodarstwie? Swoje ulubione zajęcie?
Moją ulubioną maszyną jest zdecydowanie jeden z naszych ciągników, polskiej produkcji- Ursus 1224. Jest to ciągnik, do którego mam największy sentyment. Ale to nie oznacza, że tylko nim pracuję, pojadę każdym. Na wsi trzeba każdy sprzęt szanować tak samo i dbać nie zależnie czy to najnowszy John Deer czy najmniejszy Ursus 330. Tego nauczył akurat mnie mój tata, który jak nikt stara się dbać o to co ma, naprawić każdą rzecz zanim kupi nowszą. Moje ulubione zajęcie to praca przy żniwach, gdzie w końcu po całym roku ciężkiej pracy zbieramy to, na co pracowaliśmy.
Za co lubisz życie na wsi?
Tutaj mogłabym wymieniać i końca by nie było. Ogólnie można powiedzieć, że jest to praca ciężka i trudna, ale piękna. Widoki na wsi nie zastąpią najdroższych wakacji za granicą. Do ziemi ma się sentyment albo i nie, traktując ją tylko, jako maszynę do zarabiania pieniędzy. Są one ważne, ale nie mogą być priorytetem. Nie raz i ja miałam chwile gorsze i wcale nie jest tak idealnie na tej wsi. Wiedza jaką zdobyłam przydaje mi się w życiu codziennym np. przy uprawianiu kwiatów w ogrodzie, które służą nam jako dekoracja otoczenia. W życiu na wsi lubię też tradycję. Mało kto w dzisiejszych czasach pamięta o świętach katolickich związanych z rolnictwem 15 sierpnia, 8 września czy objazd pól. Z racji, że jesteśmy rodziną katolicką pielęgnujemy tą tradycję po dziś dzień.
Prowadzisz profile w mediach społecznościowych. Skąd pomysł na to, żeby dzielić się z innymi swoją pasją?
Pomysł narodził się, kiedy przeglądałam TikToka i natknęłam się na trend rolniczy, a że miałam kilka zdjęć i nagrań zmontowałam szybko filmik i tak się zaczęło. Nie spodziewałam się, że spotkam się z tak miłym odbiorem. Nigdy w żadnym filmiku nie prosiłam o obserwacje czy to polubienia, a i tak ludzie mnie polubili za to co robię. Dla mnie to pasja dzielić się tym, co robimy u nas na wsi, a nie forma zdobycia popularności. Po dłuższym czasie narodził się też pomysł na nazwę Rolnik z długimi włosami. Nie Rolniczka, a właśnie Rolnik, co dla większości okazuje się mylne i są zdziwieni, że jestem kobietą, która pracuje jak nie jeden mężczyzna. Warto pamiętać, że jest wiele profili, które wciąż myślą, że rolnictwo to zabawa i szybka szansa na zdobycie popularności, z czym się nie zgadzam. Chętnie bym zaprosiła takie osoby do siebie i pokazała dzień „prawdziwej zabawy na wsi”. Sama nie mam aż tyle czasu na nagrywanie, ponieważ dokładność w pracy jest ważniejsza. Zazwyczaj są to szybkie filmiki w przerwie lub szybkie relacje. Z racji braku czasu brak mi również systematyczności w dodawaniu filmików na profil. A za osiągniecia mogę tylko i wyłącznie podziękować obserwującym.
Czy w rolnictwie nie ma miejsca dla kobiet? Nadal wiele osób tak uważa.
W rolnictwie jest miejsce dla każdej pary rąk, niezależnie od płci. Na pewno płeć jest na ostatnim miejscu, które bym brała pod uwagę. Przede wszystkim rozum jest kryterium kluczowym. Ludzie mówili i będą mówić o wszystkich i o wszystkim, a najwięcej ci, którzy próbują za nami nadążyć. Trzeba się nauczyć po prostu z tym żyć.
Co według Ciebie jest wyzwaniem współczesnego rolnictwa?
Wzywaniem jest żyć w zgodzie z ludźmi. Dać im do zrozumienia, że my nie jesteśmy źli chcemy dla wszystkich jak najlepiej, żeby to oni byli świadomi. Najważniejsze to szanować siebie nawzajem. Wytrwanie w obecnych czasach jest największym wyzwaniem.
Pięknie dziękuję za rozmowę!
To ja dziękuje za propozycję wywiadu, jest to dla mnie wyróżnienie!