Pod koniec lutego Fendt oficjalnie pokazał jeden ze swoich prototypów, czyli ciągnik napędzany wodorem. Czy to początek nowej ery w technice rolniczej?

Zanim przejdziemy do sedna sprawy, niemal tradycyjnie chciałbym wtrącić kilka zdań wstępu i wprowadzenia. Wodór można w zasadzie nazwać paliwem alternatywnym, choćby ze względu na szereg różnic względem paliw kopalnych stanowiących obecnie podstawowe źródło energii dla silników spalinowych, niezależnie od ich zastosowania. Główną zaletą wodoru jest fakt, że produktem jego spalania jest woda. Wiem, że brzmi to trochę dziwnie, ale z chemicznego punktu widzenia reakcja spalania to specyficzny typ reakcji utleniania. W przypadku wodoru we wspomnianym procesie uzyskamy substancję o wzorze H2O, czyli wodę. Uproszczony schemat działania silnika wodorowego wygląda następująco: wodór ze zbiornika trafia do ogniwa paliwowego, gdzie wskutek reakcji utleniania powstaje woda i prąd elektryczny. Istnieje również możliwość zaadaptowania typowego silnika spalinowego na zasilanie wodorem. Do tematu ogniw paliwowych i paliw alternatywnych jeszcze wrócimy w osobnym artykule. Póki co zostańmy przy bawarskim ciągniku.

Z dobrymi perspektywami

Premiera nowego, a wręcz prototypowego ciągnika miała miejsce w czasie konferencji poświęconej właśnie możliwościom zastosowania wodoru w rolnictwie i leśnictwie. Perspektywa wykorzystania właśnie tego pierwiastka jako źródła energii dla silników ciągników i maszyn samobieżnych wydaje się bardzo interesująca. Szczególnie, że wodór można uzyskiwać w procesie hydrolizy prowadzonej w odpowiednich instalacjach. Te z kolei potrzebują do działania sporej ilości energii elektrycznej. Prąd może być produkowany przez panele fotowoltaiczne umieszczone w obrębie gospodarstwa czy na skraju lasu, turbiny wiatrowe czy wreszcie biogazownie zasilane odpadami drzewnymi czy substratami rolniczymi. Innymi słowy, póki co czysto teoretycznie, pojawia się możliwość produkcji paliwa we własnym zakresie. Uważni czytelnicy pewnie pamiętają tekst o ciągniku New Holland zasilanym paliwami gazowymi, w tym biometanem. Upowszechnienie się tego typu paliw jest zapewne kwestią kilkunastu następnych lat, aczkolwiek ta perspektywa wydaje się coraz bardziej interesująca.

Pierwsze prototypy w pracy

Wraz z innymi partnerami Fendt bierze udział w projekcie H2Agrar. W ramach prac badawczych prowadzonych w Dolnej Saksonii, oceniane będą możliwości zastosowania wodoru w rolnictwie. W tym celu dwa prototypowe ciągniki będą pracowały w gospodarstwach rolnych, w rzeczywistych warunkach. Eksperyment rozpocznie się już niebawem, a dokładnie w kwietniu 2023 r. Wraz z dostarczeniem ciągników konieczne będzie stworzenie odpowiedniej infrastruktury technicznej do produkcji wodoru a także tankowania zbiorników ciągnika. No właśnie, jeśli mowa o zbiornikach to póki co jedyny element, który wyraźnie odróżnia koncepcyjne traktory od ich seryjnych odpowiedników. Producent jest dość oszczędny (mówiąc delikatnie) w opisach technicznych i podawaniu szczegółów nowej konstrukcji. A szkoda…

Słowo na zakończenie

Nie tak dawno w mediach głównego nurtu (bardzo często cieszę się, że redakcje w których się udzielam do nich nie należą!) było bardzo głośno o rzekomym zakazie rejestracji samochodów z silnikami spalinowymi. Póki co temat nieco ucichł (i bardzo dobrze!), ale mimo wszystkich swoich nieścisłości i idealistycznego podejścia (lekko mówiąc) pokazuje po raz kolejny silną presję na jeszcze silniejsze ograniczenie emisji gazów spalinowych do atmosfery. O ile sama idea (moim zdaniem oczywiście) jest słuszna, o tyle kolejne pomysły na jej realizację są brane z coraz odleglejszych zakątków kosmosu… Temat paliw alternatywnych jest niezmiernie ciekawy, ale obawiam się że w naszym polskim (a pewnie i europejskim wydaniu) skończy się na szumnych hasłach, dziwnych przepisach prawa, wysokim podatku albo czymś jeszcze gorszym. Cały biznes petrochemiczny to ogromne pieniądze i mam dziwne wrażenie, że wielu możnych tego świata tak łatwo nie zrezygnuje ze swoich zysków. Innymi słowy, jest szansa, że wszystko pozostanie po staremu. Z drugiej strony, wypychanie problemów poza Europę też nie wydaje się najszczęśliwszym rozwiązaniem…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj