Mam wrażenie, że przymiotnik chiński ma raczej negatywne (bardziej fachowo: pejoratywne) nacechowanie. Spora w tym zasługa taniej elektroniki (często nie najlepszej jakości), podróbek wyrobów znanych i szanowanych marek czy portali typu aliexpress. Przez serię filmów jakie swego czasu pojawiły się na youtuowym kanale pewnej firmy z okolic Poznania, podobnej sławy doczekały się chińskie ciągniki. Czy słusznie?
Chińczycy raczej nie są uznawani za potentatów mechanizacji rolnictwa – przynajmniej z perspektywy europejskiego rolnika. Jednak od jakiegoś czasu, w tych bardziej „main-streamowych” mediach rolniczych pojawiają się zdjęcia i opisy nowych ciągników czy kombajnów rodem z Kraju Środka. Wraz z nimi pojawiają się zapowiedzi ekspansji tamtejszych firm z branży techniki rolniczej na europejskich rynkach Nie jestem jakoś szczególnie zdziwiony opiniami internautów, jakimi dość chętnie dzielą się w tym temacie. Te negatywne czy prześmiewcze mają moim zdaniem dwa główne źródła. Pierwsze z nich to przejaw działalności mniej lub bardziej ortodoksyjnych internetowych śmieszków i krzykaczy (czy tam hejterów jak kto woli). Druga grupa pamięta zapewne wspomniane na wstępie słynne filmiki. Po przeciwnej stronie barykady stoją osoby, które patrzą na tę sytuację przychylniejszym okiem. Częstym argumentem jaki tutaj się przewija jest nadzieja na możliwość zakupu produktów w cenach niższych niż oferowane obecnie ciągniki i maszyny uznanych marek.
Nie jest to pierwsza próba zaistnienia chińczyków na europejskim rynku rolnym. Problem w tym, że wszystkie poprzednie kończyły się mniejszą lub większą klapą. Tym razem zapraszam na krótką relację z historii współpracy polsko-(włosko)-chińskiej w temacie mechanizacji rolnictwa.
Biznes jest biznes, a może Arbos?
Dla mniej wtajemniczonych, owe tajemnicze filmiki to bardzo popularne kilka lat temu testy spalania ciągników Arbos. Dystrybutorem owych ciągników (i filmików z ich udziałem zresztą też) jest rodzinna firma, szerzej znana jako Korbanek. W tym miejscu należy się pierwsza dygresja historyczna: Dom Handlowy Henryki i Pawła Korbanków (bo tak w owych czasach nazywała się firma) z Tarnowa Podgórnego (leżącego tuż obok Poznania, przy drodze krajowej nr 92) był odpowiedzialny za wprowadzenie na polski rynek takich marek jak choćby Claas, Fendt czy Massey Ferguson. Historia tej firmy to materiał na całkiem inną, ciekawą opowieść. Ogólnopolską sławę zawdzięczają nie tylko wieloletniej dystrybucji wcześniej wspomnianych marek, ale również emitowanym swego czasu w ogólnopolskiej telewizji spotom reklamowym czy aktywną współpracą z czasopismami rolniczymi. Wiem, że dzisiaj nie brzmi to może jakoś szczególnie prestiżowo, ale było to w czasach kiedy Internet (a zwłaszcza ten rolniczy) dopiero raczkował, a triumfy pod względem zasięgów (czy też ilości widzów) święciła telewizja. Natomiast wiedzę o trendach w rolnictwie (a już szczególnie technice rolniczej) czerpało się głównie z drukowanych gazet.
Jednak już w czasach nieco bardziej nam współczesnych owe marki mają już rozbudowane sieci dilerskie, do których nie zalicza się już rodzinna firma Korbanków. Rozstanie z markami należącymi do koncernu AGCO nastąpiło z końcem roku 2017. Claas Polska zaczął rozbudowę własnej sieci sprzedaży kilka lat wcześniej, bo w okolicach roku 2010. Tym samym, od początku 2018 roku jeden z bardziej znanych dilerów sprzętu rolniczego w Polsce pozostałby bez ciągników i kombajnów w swojej ofercie. Jeśli chodzi o okręty żniwne, to wybór padł na rosyjski Rostelmasch, który jakkolwiek był znany polskim rolnikom. Choćby z tego powodu, że kombajny (np. modele Niwa i Kolos) były produkowane w Rostowie Nad Donem (stąd nazwa marki) jeszcze za czasów Związku Radzieckiego. Dużo więcej zamieszania wywołała natomiast marka ciągników jaka miała pojawić się w ofercie. Jej nazwa brzmiała Arbos.
Włosko-chińskie ciągniki w Polsce
Jest rok 2011, we włoskiej Bolonii swój europejski oddział otwiera chiński koncern Lovol Heavy Industry Ltd. W tak zwanym międzyczasie inwestorzy z Dalekiego Wschodu przejmują prawa własnościowe do upadłych (i trochę już zapomnianych) włoskich marek Arbos i Bubba. Cztery lata później, bo w roku 2015 Chińczycy (działający już pod nazwą Lovol Arbos Group Spa) zakupili jeszcze markę Goldoni (zajmującą się produkcją specjalistycznych ciągników rolniczych) i fabrykę MaterMacc, której produktami były agregaty uprawowe i siewniki. Natomiast w roku 2017 generalnym importerem i sprzedawcą ciągników Arbos w Polsce została firma Korbanek.
Dla całej historii kluczowe znaczenie ma tutaj fabryka Goldoni. To tam przez kilka lat były montowane ciągniki Arbos z silnikami o mocach od 110 do 136 KM. W planach było również wprowadzenie nowej serii ciągników o oznaczeniu 5000. Przez problemy z uzyskaniem świadectwa homologacji, rozpoczęcie seryjnej produkcji przeciągało się. W międzyczasie nastała wiosna roku 2020, kiedy to większą część świata opanowała pierwsza fala pandemii pewnego słynnego wirusa. W efekcie stanęły linie produkcyjne w fabryce Goldoni, czego skutkiem była utrata jej płynności finansowej. Ostatecznie Chińczycy uznali, że w obliczu tylu problemów bezpieczniej będzie powiedzieć stop i mocno ograniczyć swoją aktywność w Europie. Na jakiś czas ucichły echa szumnie zapowiadanych nowych ciągników Arbos (w tym głównie modeli o dużej mocy) czy też wprowadzenia do oferty kombajnów zbożowych.
Ostatecznie Korbanek wciąż sprzedaje chińskie ciągniki, choć teraz nie nazywają się już Aupax. Nie są już produkowane we Włoszech, tylko przypływają z Chin – zapakowane do morskich kontenerów. Dział marketingu firmy z Tarnowa Podgórnego nadal zalewa YouTube i inne media społecznościowe filmami promującymi zalety dalekowschodnich traktorów. Fabryka Goldoni znalazła nowego inwestora i wróciła do produkcji swoich czerwonych ciągników dedykowanych pracy w sadach, winnicach itp. Nowym właścicielem fabryki i marki MaterMacc został Pöttinger, który stopniowo wdraża włoskie produkty do swojej oferty. Póki co, zamiast wielkiej ekspansji chińskiej mechanizacji pozostały niespełnione (a równie wielkie) ambicje.
Polsko-chińska współpraca
Pozostając jeszcze w temacie historycznym, pamiętacie taką polską markę maszyn jak Pol-Mot Warfama? Albo jeszcze wcześniejszy Agromet Warfama z Dobrego Miasta k. Olsztyna? W czasach demokracji ludowej (czy komunizmu jak kto woli) warmińska fabryka była znana głównie z produkcji ładowaczy chwytakowych Cyklop i roztrząsaczy obornika. W roku 1997 przedsiębiorstwo zostało sprywatyzowane, a jego nowym właścicielem został Pol-Mot Holding. W podobnym czasie, również w wyniku prywatyzacji w skład Pol-Motu wszedł również Agromet Opalenica (produkujący np. popularne swego czasu przyczepy samozbierające T050). W wielkopolskim zakładzie, w roku 1996 rozpoczęto montaż chińskiego ciągnika oznaczonego jako Farm-Mot 250D. Z uwagi na stylistykę i dobór kolorów wyglądał trochę jak podróbka John Deer’a, a dwucylindrowy silnik o mocy niecałych 25 KM przybliżał go raczej do Władymirca T25. Po trzech latach montaż został zakończony. Natomiast w 2006 roku, już w Dobrym Mieście rozpoczęła się produkcja (a właściwie to montaż i dostosowywanie do europejskich wymagań) ciągników Foton. Miały być one dystrybuowane na rynkach Polski i krajów ościennych. W tym przypadku także skończyło się raczej na szumnych zapowiedziach. Ciągniki Foton nie cieszyły się szczególnie dobrą opinią wśród rolników. Często były wybierane przez firmy zajmujące się działalnością komunalną czy zarządców dróg publicznych, ponieważ znacznie lepiej spisywały się w lżejszych pracach typu koszenie trawy na poboczu czy odśnieżaniu drogi zimą. W okolicach roku 2010 Pol-Mot rozpoczął współpracę z tureckim Hatatem, a rok później odkupił od koncernu Bumar to co pozostało z Ursusa. Chińskie ciągniki poszły w odstawkę, a dalszy ciąg historii chyba znacie.
A, bym zapomniał. Swój epizod związany z montażem i przystosowywaniem do wspólnotowych wymagań chińskich ciągników miał również Pronar. Oferowane od 2007 roku ciągniki Pronar Zefir bazowały na doświadczeniach chińskiej firmy YTO.
Czasy współczesne i perspektywa na przyszłość
Obecnie w Polsce możemy wciąż kupić chińskie ciągniki. Arbosa czy też Aupax’a sprzedaje Korbanek, dystrybucją Lovoli zajmuje się spółka Elrol. Kupić można również traktory marki YTO. Nieśmiałe próby wkroczenia na rynek podejmuje również marka Zoomlion, której ogłoszenie o poszukiwaniu dilerów widzę za każdym razem podczas przewijania facebook’a.
Z drugiej strony, co jakiś czas ukazują się materiały pokazujące ciągniki Lovol o znacznie większej mocy silnika. Mowa tutaj zarówno o pojazdach o konwencjonalnej budowie jak i sporych rozmiarów przegubowcu. W artykułach na ich temat można przeczytać również o przekładniach bezstopniowych CVT czy innych bardziej zaawansowanych rozwiązaniach technicznych. W Chinach Lovol oferuje również kombajny zbożowe, zresztą jeszcze za czasów Arbosa było zapowiadane ich wprowadzenie do sprzedaży w Europie. Niestety na zapowiedziach się skończyło.
Co prawda jestem raczej niepoprawnym optymistą, ale nie wróżę jakiejś szczególnie owocnej przyszłości chińskim marzeniom o ekspansji na europejskich rynkach. Kilka takich prób już podejmowali i zwykle kończyły się mniejszą lub większą klapą. Moim zdaniem, wciąż pokutuje opinia o tandetnej jakości wyrobów z Dalekiego Wschodu. Chociaż z drugiej strony, producenci z Kraju Środka, w porównaniu z europejską czy amerykańską konkurencją mają przewagę w postaci niższych kosztów, które przekładają się na ostateczną cenę zakupu. Wszystko okaże się zapewne w najbliższej przyszłości.