Ania to pogodna i uśmiechnięta rolniczka, która wspólnie z rodziną prowadzi gospodarstwo rolne o profilu mlecznym. Jak wygląda jej codzienność? Co jest najtrudniejsze w hodowli bydła mlecznego? O tym przeczytacie w wywiadzie. Zapraszamy!

Dzień dobry! Na początek powiedz coś o sobie.

Dzień dobry. Na wstępie chcę bardzo podziękować za dostrzeżenie mojego konta na Instagramie i za to, że mogę powiedzieć parę słów o sobie i swojej pracy. Mam na imię Ania, jak już wcześniej wspomniałaś. Pochodzę z miejscowości w województwie śląskim, niedaleko mam do miasta Cieszyn i Czeski Cieszyn. Wspólnie z rodziną prowadzę gospodarstwo rolne o profilu mlecznym. Mam trójkę dorosłych już dzieci: syna i dwie córki. Jedna z nich niedawno skończyła 18 lat.

 

Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z rolnictwem? Od zawsze wiedziałaś, że tym chcesz się zajmować w życiu?

Moja przygoda z rolnictwem na dobre rozpoczęła się w chwili wyjścia za mąż za rolnika. Nigdy nie marzyłam o pracy na roli, zwłaszcza przy bydle. Moi rodzice prowadzili małe gospodarstwo, pomagałam im czasem jak była taka potrzeba i nigdy nie wiązałam przyszłości z tą profesją. Z wykształcenia nie jestem rolniczką – jestem technologiem żywienia zbiorowego. Pracowałam parę lat w swoim zawodzie. Przed ślubem mąż mówił, że rezygnuje z hodowli krów mlecznych, a miał ich 12 sztuk i zajmie się produkcją roślinną, a stało się inaczej (ha ha). Ja zajęta wychowywaniem małych dzieci nie bardzo zdawałam sobie sprawę, kiedy powiedział mi, że budujemy oborę i tak to się zaczęło.

 

Wspólnie z rodziną prowadzicie gospodarstwo nastawione na produkcję mleka. Dlaczego właśnie taki profil gospodarstwa?

Tak, nasze gospodarstwo nastawione jest na produkcję mleka, ponieważ położone jest w pobliżu miejscowości turystycznych, co sprawia, że dostępność ziemi jest ograniczona. Hodowla bydła mlecznego zapewnia stabilne dochody oraz pozwala na sukcesywny rozwój gospodarstwa.

Po przejęciu gospodarstwa od rodziców męża stado powiększyło się dziesięciokrotnie, obecnie mamy ok. 220 sztuk bydła. Powierzchnia gospodarstwa to 60 ha, co zapewnia samowystarczalność w zakresie produkcji pasz dla bydła. Niewielka część jest dokupowana, aby uzyskać prawidłowe żywienie, które jest kluczowe w produkcji mleka.

 

Co jest najtrudniejsze w hodowli bydła mlecznego? Na co należy zwrócić przede wszystkim uwagę?

Co jest najtrudniejsze w hodowli bydła mlecznego? Hmm… jak w każdej hodowli i produkcji

roślinnej w dzisiejszych realiach to skrupulatne liczenie kosztów produkcji. Jeżeli chcemy utrzymywać się z produkcji mleka przy dzisiejszej cenie surowca, trzeba dobrze zarządzać i liczyć koszty. Prawidłowe prowadzenie stada pozwala na utrzymanie zyskowności hodowli. Zwracamy szczególną uwagę na rozród, wykrywamy wczesne stany zapalne, bardzo ważne jest też żywienie – współpracujemy z doradcami żywieniowymi. Bardzo pomaga nam też system zarządzania stadem, gdzie możemy wykryć wcześniejsze zachowania i niedomagania krów. Żyjemy z mleka, więc jakość tego surowca jest bardzo ważna, a dobre mleko zaczyna się już tam, gdzie krowa spędza najwięcej czasu w oborze. Bardzo ważna jest dobra cyrkulacja powietrza, czyste legowiska, odpowiednie przygotowanie do doju, jak i po doju. Dobre prowadzenie sztuki przez całą laktację. Mamy duże wyzwanie, bo za jakość mleka odpowiadamy my hodowcy i musimy dbać o to, aby wszystko było ok, a jak wiemy odbiorca mleka, czyli mleczarnia jest bardzo wymagająca.

Wasze stado składa się tylko z jednej rasy czy są różne?

Nasze stado składa się z hodowli rasy holsztyńsko – fryzyjskiej HO i RW, czyli czarno-białe i czerwono-białe. Jest to typowa rasa mleczna.

Czy wśród swoich codziennych obowiązków masz jakieś ulubione? I takie, których nie lubisz wykonywać?

Moja ulubiona praca…myślę, że to udój – tam się uspokajam, mogę pomyśleć, pobyć sama ze sobą, chyba że mnie ogoniaste wnerwią. Czasem i tak bywa. Nie lubię poić mlekiem małych cielaczków, które nie chcą ze mną współpracować. Trzeba im poświęcić bardzo dużo cierpliwości i czasu, którego ciągle brakuje.

Co jest najtrudniejsze w prowadzeniu gospodarstwa?

Jak dla mnie najtrudniejsza w prowadzeniu gospodarstwa jest chyba systematyczność. Ona jest bardzo ważna, chociażby sam udój, każdy dzień rano wieczór i te same pory. Ciągłe wczesne wstawanie, brak urlopu – chociaż u mnie to już teraz lepiej, bo czasem mnie moja młodzież zastąpi. Jednak kiedy planujemy jakiś wyjazd, to wtedy trzeba to też dużo wcześniej ustalać. Brak chorobowego – zdarza się, że jestem chora, ale i tak muszę wstać i pracować. Zwierzęta muszą być nakarmione i wydojone. Trudna jest również pogoda, a zwłaszcza brak wpływu na nią, jesteśmy od niej zależni, to od niej zależą nasze plony i zyski.

Co lubisz robić poza pracą w gospodarstwie? Gdybyś nie była rolniczką, to czym byś się teraz zajmowała?

Poza pracą na gospodarstwie uwielbiam pichcić w kuchni – cukiernictwo to moje hobby. Uwielbiam piec ciasta i gdybym nie miała gospodarstwa spełniałabym się w tej roli. Zawsze marzyłam o własnej cukierni, gdzie można przyjść wypić dobrą kawę i zjeść pyszne ciasto. Myślę, że gdyby nie moja praca teraz byłabym właścicielem słodkiego biznesu. Uwielbiam także podróżować, zwiedzać świat, który jest tak ogromny i różny. Marzy mi się podróż do Brazylii.

Gdybyś miała możliwość powiedzieć kilka słów na temat rolnictwa osobom, które w żaden sposób nie są z nim związane, to co byś powiedziała?

Rolnictwo to bardzo ciężka i mozolna praca z warsztatem pod gołym niebem. Tak trudna i tak bardzo niedoceniana jest praca rolnika. Uzależniona jest ona od warunków pogodowych, a te są nieprzewidywalne. Nasza praca jest też niewdzięczna, bo czasem tak bywa, że nie przynosi zysków do włożonej pracy.

Pamiętajcie o nas kiedy spacerujecie między sklepowymi półkami. Mimo, że żywności mamy pod dostatkiem, nie doceniamy tego. Często zakupy są nieprzemyślane, żywność kupowana w nadmiarze i potem ląduje na śmietnikach. Bądźcie dla nas wyrozumiali, czasem zabrudzimy drogę, zakłócimy ciszę nocną, ale to wszystko dla Was, abyście rano mogli wstać i udać się po świeże bułeczki, mleko, warzywa itp. Nie byłoby miasta bez wioski i odwrotnie, szanujmy się nawzajem.

Co według Ciebie jest największym problemem współczesnego rolnictwa?

Największym problemem rolnictwa jest przede wszystkim obecny spadek cen produktów rolnych i brak stabilizacji tych cen, co ogranicza możliwości dalszego rozwoju. Zbyt duża biurokracja, papiery gonią papiery. Czasem myślę, że dążymy do tego, aby rolnik nie  miał pracować, ale siedzieć nad stosami papierów, niepotrzebnych, w których można utonąć. Ja jako rolniczka doskonale wiem, co mam robić na własnym gospodarstwie, aby poprawiać dobrostan moich zwierząt, aby przynosiły dobre dochody. Powinniśmy skupić się na produkcji dobrej polskiej żywności, a polityka powinna nam to ułatwiać za godziwą dla mnie cenę. Niepotrzebne są sztuczne regulacje wymuszania dziwnych przepisów, które niczemu nie służą.

Brak ludzi do pracy to moim zdaniem są największe problemy współczesnego rolnictwa. Życzę sobie i wam aby się to zmieniło i ludzie chętniej podejmowali się pracy na roli.

Dziękuję za rozmowę!

Dziękuje. W Nowym Roku, który niedawno rozpoczęliśmy chcę życzyć wszystkim zdrowia i sił do dalszego działania. Aby nam, rolnikom, ta nasza praca przynosiła satysfakcję, radość, każdy wschód słońca przynosił nowe możliwości, a każdy zachód zasłużony odpoczynek.

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!Cancel reply