Każdy człowiek przykłada wielką wagę do spraw i rzeczy od których zależy jego życie. Zmieniają się oczywiście warunki pracy, rozwija technika, lecz powyższa zasada pozostaje niezmienna. Może więc dawny polski chłop z równym rozbawieniem spojrzałby na nasze obecne obawy związane np. ze zmianami cen na towarowych giełdach, czy notowaniami wartości walut, tak jak nam teraz zdarza się reagować na treść i sens dawnych potocznych obserwacji nieba, wyglądu drzew, Słońca, siły wiatru, czy temperatur w konkretnych kalendarzowych dniach. Czy jednak mamy rację lekceważąc tego rodzaju wiedzę?

Świat księżycowych kwadr

– Pamiętam, że na wsi ludzie obserwowali kwadry Księżyca i po tym określali pogodę na następne siedem dni – wspomina Jolanta Szkudlarek, emerytka i rolniczka, która przez 55 lat wraz z mężem prowadziła gospodarstwa rolne,  najpierw w  Wojnowie, a następnie w Łopuchowie (gmina Murowana Goślina, woj. wielkopolskie). – Jeśli księżycowy sierp był czysty, to pogoda się nie zmieniała, a jeżeli był zamglony oznaczało to pogorszenie pogody. Pamiętam też, że zawsze się to sprawdzało.

Baranek i rosa

Kolejna obserwacja dotyczyła porannej rosy w letnie dni. Jeśli ta była widoczna i obfita, to rolników czekał słoneczny i gorący dzień. W zimie natomiast mieszkańcy wsi obserwowali chmury na niebie. Jeżeli przybierały one kształt tak zwanego baranka, to należało spodziewać się silnego mrozu. Natomiast mocno czerwona barwa nieba, szczególnie o zachodzie Słońca, przepowiadała silny wiatr i pogorszenie pogody. Z resztą „czerwień” na nieboskłonie zawsze witano z niepokojem. Obawiano się wtedy różnego rodzaju zmian. Nawet nadejścia złych wydarzeń.
Także zachowanie się dymu wychodzącego z komina mogło być znakiem. Jeżeli kłębił się on i kładł, był to zwiastun nadchodzącego deszczu lub śniegu. A jeżeli wspinał się wysoko w górę, oznaczało to nadchodzącą pogodę.

Na sejm zlatują się wrony   

Inna pogodowa przesłanka dotyczyła żerujących jaskółek i jerzyków. Jeśli ptaki te latały nisko, to zanosiło się na deszcz, a jeżeli wysoko, wróżyło to w najbliższym czasie dobrą i słoneczną pogodę. Zjawisko to wiązano z unoszeniem się lub opadaniem rojów latających owadów, którymi żywiły się ptaki.

–  Zawsze sprawdzało się też to, że jeśli późną jesienią kruki sejmikowały w pobliżu domów, to zazwyczaj następnego dnia po takim zgromadzeniu padał śnieg – wyznaje Jolanta Szkudlarek. – Podobnie było z wronami. Jeżeli ich stado kupiło się i trzymało ziemi, to należało spodziewać się jakiejś meteorologicznej klęski. Na przykład nawalnego deszczu.

Bociany i opadająca brzoza

Także przyloty i odloty bocianów były wdzięcznym tematem do analiz. Z tego czy pojawiały się wcześnie, czy też im się nie śpieszyło odczytywano dalszy przebieg roku, a szczególnie to czy zima przyjdzie szybko, i czy będzie sroga.

Inna ciekawa obserwacja dotyczyła brzozy i nadchodzącej zimy. Jeśli jesienią drzewo to opadało od dołu, zapowiadało to łagodną zimę. Jeżeli od góry, to nadchodząca zima była ostra.

Woda z kapusty ucieka!

Także kiszenie kapusty było okazją do przepowiadania pogody. Jeśli podczas tego procesu woda „uciekała” z beczek, to najczęściej nadchodził silny mróz.

Pamiętam też, że jeśli tarka i mirabelka (żółta śliwka) zakwitały dużo wcześniej przed Świętym Wojciechem (23 kwietnia), zapowiadało to długą, zimną wiosnę – mówi Jolanta Szkudlarek. – Podobnie było z głośnym kumkaniem i rechotaniem żab w stawach i na mokradłach. Jeśli słychać je było przed Wojciechem, był to znak, że zimna wiosna jeszcze długo nas nie opuści.

Wigilia i gospodyni

Inna zapamiętana przez rolniczkę z Wojnowa ludowa obserwacja dotyczy obyczajów. Jeżeli więc gospodyni podczas wigilijnego wieczoru wstała zbyt szybko od wieczerzy, to w nadchodzącym czasie kury mogły przestać się nieść.
Mrożący krew w żyłach wydźwięk miał natomiast przesąd mówiący o tym, że jeżeli pies wyje z mordą do góry, oznacza to ogień. A jeśli jego pysk był blisko ziemi, to należało spodziewać się czyjejś śmierci. Śmierć kogoś z otoczenia zwiastować miało także nietypowe, przenikliwe pohukiwanie sowy. A jeżeli usłyszeliśmy pierwszy raz w roku kukułkę, to należało sięgnąć do kieszeni i sprawdzić ile tam pieniędzy. Jeśli dużo, to rok miał być obfity, a jeżeli mało to… niestety, należało liczyć się z finansowymi kłopotami.

Czy możemy to lekceważyć?

Jeśli oczywiście ostatnie wymienione ludowe skojarzenia mogą budzić kontrowersje, to wszystkie inne, a szczególnie te dotyczące obserwacji przyrody wymagają gruntownego przemyślenia. Szczególnie, że np. za „uciekaniem” wody z zakiszanej kapusty przed mrozem, albo za zachowaniem się dymu z komina lub rekcjami ptaków na nagłe zmiany pogody, mogą kryć się zjawiska fizyczne. Natomiast wspomniana reakcja brzozy może być elementem jej strategii przetrwania. Przemyślmy więc i przeanalizujmy to wszystko, bo może się to przydać, szczególnie w przededniu wielkich proekologicznych zmian w europejskim rolnictwie.

Autor tekstu dziękuje Pani Jolancie Szkudlarek za rozmowę.

 

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!Cancel reply