8 marca, czyli Międzynarodowy Dzień Kobiet, to wspaniała okazja nie tylko do okazania serdeczności wszystkim paniom, a szczególnie mieszkankom wsi. To także dobry moment do tego, by przyjrzeć się ich codzienności, potrzebom, jak również wielu ważnym osiągnięciom, realizowanym często pomimo innych życiowych zadań, osobistych obowiązków i pracy.
Poniżej prezentujemy wypowiedzi kilku wybranych liderek lokalnych społeczności – przewodniczących kół gospodyń wiejskich, pań sołtys, czy też lokalnych radnych, które zechciały podzielić się z nami swoimi refleksjami na temat społeczno-samorządowej działalności.
Przy okazji do wypowiedzi zaprosiliśmy również młodsze pokolenie, które sprawdza się zarówno w działalności społeczno- samorządowej, ale również w Internecie, gdzie pokazują swoją codzienność, zmagania, pracę oraz sposób w jaki to wszystko łączą. To co robią te kobiety, to złoto!

Staraliśmy się również zapytać nasze rozmówczynie o rady dla innych kobiet, mieszkanek wsi, które zastanawiają się nad podjęciem społecznych działań, dołączenia do lokalnego koła,  nad założeniem swojego biznesu i pokazaniu go innym, nad robieniem tego, co uwielbiają, ale nadal nie są pewne swoich decyzji.

Drogie Panie!
Tajemnica sukcesu sołeckich liderek – poniższe historie napisało samo życie!

Kobietki ruszajcie do przodu!

– Kobietki nie bójcie się! – wzywa z optymizmem Izabela Skorupska, od 4 kadencji Sołtys Sołectwa Piotrkowice (gmina Czempiń, powiat kościański) – Jeśli macie pomysły, które mogą rozwijać waszą wioskę, to ruszajcie do przodu! Uważam, że każde sołectwo posiada własny potencjał do rozwijania. Nasza wioska na przykład nie posiada świetlicy, a omawiać sprawy sołeckie trzeba. Narodził się więc pomysł, by postawić wiatę. Według początkowych planów miała być znacznie mniejsza. Stało się jednak inaczej i powstała duża wiata do spotkań, nieopodal placu zabaw. Mamy też dwa duże ławostoły. Podstawą tego dzieła było zaangażowanie i duża determinacja. Po prostu trzeba chcieć, a wszystko się uda!

Sukces w moim przypadku składa się z wielu małych i dużych osiągnięć. Zawsze też jest z czego czerpać radość.

A przeszkody zawsze były, są i będą. Absolutnie jednak nie można rezygnować i się poddawać. Pierś do góry i do przodu! Czasem wydaje się, że jakaś sprawa jest nie do załatwienia, ale gdy już się człowiek wczuje i zacznie działać, to zawsze doprowadzi sprawę do końca. 

Dodam, że bardzo jestem wdzięczna mojej rodzinie i przyjaciołom za ich cierpliwość dla mnie i pomoc. Mieszkańcom natomiast dziękuję za powierzone mi zaufanie i  zadania.

 

Przede wszystkim satysfakcja

– Moja życiowa droga kobiety – rolniczki rozpoczęła się gdy poznałam mojego męża rolnika. Razem też prowadzimy gospodarstwo – wyjaśnia Iwona Szczeszek, Przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich w Zamysłowie, a także Radna Rady Gminy Stęszew (powiat poznański). – Koło Gospodyń Wiejskich w Zamysłowie powstało w 1999 roku, gdy w mojej wsi wybudowano świetlicę wiejską. Pracując w ramach koła skupiamy się na organizowaniu okolicznościowych spotkań między innymi z okazji Dnia Kobiet, spotkań wigilijnych, warsztatów kulinarnych, wyjazdów na wycieczki do różnych ciekawych miejsc w kraju. To ważne, bo tego rodzaju wydarzenia bardzo nas zbliżają i są odskocznią od codziennych obowiązków i prac w gospodarstwie. Celem naszej działalności jest też kultywowanie tradycji wiejskich i działania na rzecz rozwoju wsi oraz jej dziedzictwa.
A gdybym miała zachęcić inne kobiety rolniczki do działalności społecznej, to przede wszystkim zwróciłabym uwagę na to, że można z tego czerpać ogromną
, osobistą satysfakcję. Jest tak, gdy robi się coś dla ludzi. Moim sukcesem jest natomiast udział w założeniu i pracach Koła Gospodyń Wiejskich. Różne moje obowiązki godzę z pomocą rodziny i bliskich, gdyż samej byłoby mi trudno sprostać tym zadaniom.

Sołtysem był dziadek i tato…

Będąc jeszcze dzieckiem pomagałam babci i dziadkowi – wspomina Dorota Trocha, Sołtys Sołectwa Chomęcice i Radna Rady Gminy Komorniki (powiat poznański), z zawodu Specjalista do spraw kultury i organizacji imprez. – Dziadek też był sołtysem mojej rodzinnej wsi. Kiedy więc na przykład zachorował, to pomagałam roznosić decyzje podatkowe. Później sołtysem Chomęcic został mój tato. Bardzo dobrze wspominam tamte czasy, gdy przez 13 lat był tato sołtysem. Działały wtedy komitety budowy telefonizacji i gazu. Wybudowano i w 1989 oddano do użytku, Wiejski Dom Kultury. Obiekt powstał z inicjatywy mieszkańców, dzięki zbiórkom gotówki i przy ich fizycznym udziale przy budowie. Panowała wtedy duża integracja społeczna. Ludziom więcej się chciało. Gdy była taka potrzeba, to spontanicznie sobie pomagali. I mimo konieczności wykonywania ciężkiej pracy na roli, zawsze mieli na to czas i chęci. Oczywiście teraz też mogę liczyć na mieszkańców Chomęcic. Inicjatywy spontaniczne również się zdarzają. Cieszy więc to, że do dziś w sołectwie są osoby gotowe brać udział w społecznych pracach. Szczególnie, gdy zachodzi paląca potrzeba ich wykonania. Natomiast każdej osobie, nie tylko kobietom, w kwestii społecznego  zaangażowania, radziłabym, by upewniły się, czy mają do tego wewnętrzne przekonanie. Tego trzeba po prostu chcieć! Mnie na przykład praca nakręca. Im więcej jest do zrobienia, tym więcej mam energii! Gdy się coś dzieje, to cieszę się, że jest co robić i z kim. Widać to szczególnie teraz, gdy chodzi o pomoc dla Ukrainy. Widać ogromną moc i potencjał u ludzi! Oby jak najdłużej! Jestem zdania, że jeśli się człowiekowi chce, to wszystko można pogodzić. Jednak często łatwo nie jest. Stresu też jest bardzo dużo. A czasem – z reguły w parze – oprócz wielu obowiązków, jeszcze w domu się coś wydarzy i wtedy o odreagowaniu czy o odpoczynku, choćby psychicznym, trzeba zapomnieć. Czasem też… mówię sobie dość! Już nie mam siły! Jednak rano wstaję i zaczynam od nowa. Nie mierzę też mojej pracy żadną miarą, bo każdy temat dla mnie jest najważniejszy!

Nasza wspólna sprawa

– Gdybym miała zachęcić inne kobiety do działalności samorządowej lub społecznej, powiedziałabym im, że nasza wieś, miejscowość, społeczność, to nasza wspólna sprawa – mówi Magdalena Walczak, członek Rady Sołeckiej Stary Lubosz (gmina Kościan, powiat kościański), członek KGW. – Ważną rzeczą dla mnie jest to, by tworzyć i działać dla siebie i innych, a w szczególności dla naszych rodzin i dzieci. Ważne dla mnie jest też kultywowanie i rozwijanie miejscowych tradycji, a także pomaganie w tworzeniu bezpiecznego i przyjaznego dla mieszkańców wizerunku wsi. Sukces na tym polu definiuję poprzez współpracę członków społeczności, przez chęć niesienia pomocy i współdziałania dla dobra lokalnego. Przeszkodą w osiąganiu celów na pewno jest ograniczony zasób czasu, jaki posiadamy. Warto więc zastanowić się, czy damy radę osiągnąć swoje cele przy nawale innych zajęć związanych z rodziną, pracą zawodową albo dodatkową nauką. Dla mnie bardzo ważne jest wsparcie ze strony mojej rodziny i przyjaciół, bez których nie dałabym sobie rady i nie byłabym w miejscu, w którym jestem. Moim największym sukcesem jest po prostu to, że mogę pomagać innym ulepszać jakość życia w naszej miejscowości. Swój wolny czas mogę poświęcić na współpracę z innymi członkami KGW. Możemy wspólnie działać, spędzać czas i się wspierać, jeżeli jest taka potrzeba.

 

Duże rzeczy w małej wsi

Działalność społeczna daje możliwość ogromnej integracji mieszkańców, dzięki czemu lokalna społeczność ma poczucie przynależności, ale też możliwości tworzenia dużych rzeczy, nawet w małej wsi – wyjaśnia Arleta Skała, od 2015 roku Prezes Kółka Rolniczego Gospodyń Wiejskich w Słoninie (gmina Czempiń, powiat kościański). – Podstawą jest tu chęć działania i dążenia do zmian. Na przykładzie naszego Koła Gospodyń Wiejskich w Słoninie mogę stwierdzić, że KGW to nie tylko liczne obowiązki, ale także wspólne spotkania, wycieczki czy wyjazdy. Koło dąży do kultywowania kulinarnych tradycji naszego regionu, co daje nam możliwość uczestniczenia w wielu wspaniałych imprezach na terenie gminy oraz powiatu. Łączymy w ten sposób przyjemne z pożytecznym – integrację i współdziałanie oraz rozwijanie się jako organizacja poza granicami naszej małej wsi. Już samo podjęcie decyzji o zaangażowaniu się w organizację społeczną, czy samorządową jest sukcesem. Chcieć to móc! Jeśli mamy chęci do działania, przeszkody napotkane po drodze zawsze można pokonać. Na przykładzie działalności naszego KGW mogę powiedzieć, że największą przeszkodą może być biurokratyczna strona prowadzenia tego typu organizacji. Są momenty, w których niestety podcina to skrzydła. Jednak nie ma dróg bez wyjścia. Każdą trudność można pokonać, a członkowie koła służą sobie pomocą na wszystkich szczeblach działalnościach, także tej „papierkowej”. Oczywiście zaangażowanie się w działalność społeczną niesie za sobą wiele obowiązków. Ogromne znaczenie ma tu wsparcie rodziny. W moim przypadku część rodziny to także aktywni członkowie koła. W pełni więc rozumieją sytuację. Warto też wspomnieć, że praca na rzecz KGW jest wymagająca i powoduje małą reorganizację naszego czasu. Nie jest to jednak praca na pełen etat. Można ją spokojnie pogodzić z obowiązkami domowymi czy pracą zawodową. Niewątpliwie jednak wsparcie i zrozumienie ze strony rodziny i przyjaciół pozwala połączyć ze sobą wiele obowiązków. 

Nasza miejscowość – sołectwo Słonin – liczy sobie około 300 mieszkańców. Działania KGW udowadniają, że również w tak małej wsi można zrobić duże rzeczy. Za nasz największy sukces uważam coroczną organizację rodzinnego festynu „Grillujemy na Słoninie”, w którym biorą udział setki osób z całego powiatu. Każdego też roku w środę przed Bożym Ciałem nasza mała miejscowość zmienia się w darmowy plac zabaw dla dzieci, arenę konkurencji rodzinnych i gospodę na świeżym powietrzu, oferującą pyszne regionalne potrawy. Organizacja tej imprezy to nasz największy sukces, który możliwy jest dzięki zaangażowaniu członków KGW, a także lokalnej społeczności oraz firm. Ponadto, jako Koło liczące około 20 członków, możemy pochwalić się pracą na rzecz wielu imprez kulturalnych i sportowych. Corocznie też wspomagamy organizację sportowej imprezy: ChampionMan Duathlon Czempiń, która zyskała rangę mistrzostw Polski. Jesteśmy dumni, że nasze KGW dba o kulinarną stronę tak ogromnej imprezy. Przygotowywaliśmy nawet 1200 porcji ciepłego posiłku dla sportowców, organizatorów i wolontariuszy biorących udział w tych zawodach. Nasze działania udowadniają, że chęć tworzenia dużych rzeczy w małej społeczności jest możliwa. 

Nigdy nie wolno się bać

Z prośbą o podzielenie się refleksjami na temat tego, co w działalności na rzecz lokalnej społeczności jest najważniejsze, poprosiliśmy też Kazimierę Helbig, od 2007 roku nieprzerwanie, Sołtys Sołectwa Separowo (powiat grodziski, gmina Granowo).

– Jeśli miałabym coś poradzić innym paniom, rolniczkom, czy ogólniej, mieszkankom wsi, które zastanawiają się nad tym czy podjąć pracę i działania na rzecz swojej lokalnej społeczności, to powiedziałabym im jedno: nigdy nie wolno zapominać, że to co się robi, robi się dla ludzi. Trzeba też zapytać siebie, czy taka praca, te działania, będą nas cieszyć? Wiem to z własnego doświadczenia. Mnie po prostu cieszy, gdy uda się coś zrobić dla mieszkańców mojego sołectwa. Trzeba ludzi słuchać i zastanowić się, czego sołectwu i mieszkańcom potrzeba. Należy z wewnętrznym przekonaniem wyznaczyć jasne i dobre cele, a później konsekwentnie dążyć do ich realizacji. Nie należy się też niczego bać. Bo i czego tu się bać? Przecież wszyscy jesteśmy ludźmi. Także te osoby, które na wyższych szczeblach podejmują decyzje. Czy to wojewoda, czy starosta, czy biskup, lekarz, wszyscy są ludźmi. A władze, jakie by one nie były, w taki czy inny sposób, wybiera się spośród ludzi i ich podstawowym obowiązkiem jest ludzi słuchać! A jeśli jakiejś sprawy nie można załatwić od razu, to należy uparcie szukać różnych sposobów i dróg jej realizacji. Jednak podstawą jest tu doby wybór celów i wiara w słuszność ich wyboru w oparciu o szczere rozmowy i prawdziwe potrzeby ludzi. I taka jest prawda. Nic więcej i nic mniej.

O słuszności powyższych słów najdobitniej świadczy dorobek Kazimiery Helbig, która przez 15 lat swej pracy w funkcji Sołtysa Sołectwa Separowo, we współpracy z mieszkańcami, była motorem wielu zmian polegających m.in. na doprowadzeniu sieci wodociągowej, kanalizacyjnej i gazowej do Separowa, dokonaniu nasadzeń ponad setki drzew i montażu wielu ławek w najważniejszych i reprezentacyjnych miejscach we wsi oraz sołectwie, remontu i wyposażenia świetlicy wiejskiej, boiska i strefy do gry w piłkę plażową, wraz z otoczeniem, instalacji i wyposażenia placu zabaw dla dzieci, czy też regularnej organizacji okolicznościowych imprez dla mieszkańców takich jak Dni Kobiet lub Dni Dziecka. Przy wsparciu pani sołtys i mieszkańców sukcesy odnosi miejscowa drużyna piłki nożnej halowej AJAX Separowo.
– W planie mamy remont sali przy boisku, budowę kanalizacji deszczowej i budowę ścieżki rowerowej prowadzącej do naszej wsi. Przyznam, że chciałabym to jeszcze zrobić póki sił starczy, a mam już 78 lat. Dlatego z jednej strony cieszy wzrost aktywności współmieszkańców mojego sołectwa, a z drugiej strony, chciałabym żeby któraś ze współpracujących ze mną osób, zgodziła się przejąć po mnie funkcję sołtysa, w przygotowaniu do czego chętnie pomogę – zapewnia Kazimiera Helbig.

Wszystko wyjdzie „w praniu”

Podobnego zdania jest Urszula Kościuszko, Sołtys Sołectwa Piotrowo Pierwsze (powiat kościański, gmina Czempiń):

– Największą motywacją dla mnie jest radość ludzi dorosłych czy też dzieci, cieszących się z tego, że coś dobrego stało się w ich otoczeniu. Wtedy ja także odczuwam radość z tego powodu, że mogłam się do tego przyczynić. W takich momentach cieszę się, że moje wysiłki nie poszły na marne. To także powód do osobistej, ale ściśle wewnętrznej dumy, bo pracując dla ludzi i z ludźmi, należy do nich podchodzić z najwyższym szacunkiem. Trzeba z uwagą przyglądać się wskazywanym potrzebom. Zawsze należy słuchać głosu mieszkańców. Jeśli więc miałabym radzić komuś, czy zacząć działać, czy też nie, to doradzałabym po prostu spróbować. Zacząć od prostych działań dla ludzi i z ludźmi, i wtedy się okaże, czy sami to czujemy, czy jesteśmy skuteczni i czy potrafimy współdziałać. Tego rodzaju sprawy wychodzą w tak zwanym „praniu”, czyli w praktyce. Praktyka jest tu najlepszą nauczycielką. A jeśli poczujemy, że działalność dla lokalnej społeczności przynosi nam satysfakcję, osiągamy zamierzone efekty i potrafimy współdziałać z innymi ludźmi, to nie zamartwiajmy się zbytnio różnymi przeciwnościami. Starajmy się rozwiązywać kolejne sprawy, podejmować działania, jedno po drugim, a wtedy okaże się, że wszystko da się pogodzić na przykład z pracą czy z wychowaniem dzieci. Liczy się tu wiara, konsekwencja i pozytywne nastawienie.

Powyższa recepta sprawdza się w codziennej działalności Urszuli Kościuszko, która od 2009 jest Sołtysem Sołectwa Piotrowo Pierwsze i w tym czasie, we współpracy z mieszkańcami, udało jej się doprowadzić do modernizacji i rozbudowy sołeckiej strefy rekreacyjno-wypoczynkowej (m.in. z wiatą i wyposażonym placem zabaw), zainstalowano też nowy przystanek autobusowy, przeprowadzono remont chodnika, podłączenie prądu, a także organizowane są corocznie imprezy dla dzieci i dożynki powiatowe.

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!