Życie na dawnych polskich wsiach podszyte było pełną tajemnic duchowością, której właściwe znaczenia, podobnie jak i ich korzenie, często są dla nas niezrozumiałe, zatarte lub wręcz nieznane. Wyraźnie było to widoczne, gdy opisywałem doroczne wiejskie obyczaje lub gdy podejmowałem temat odczytywania przez mieszkańców wsi sygnałów dawanych im przez naturę. I za każdym razem była to pełna zaskoczeń wyprawa do świata będącego grą konkretnych doświadczeń, obserwacji, odczuć, wierzeń i… nieskrępowanej fantazji.
A teraz przyszła pora na to, by przyjrzeć się symbolice i znaczeniu roślin w dawnej wiejskiej kulturze. Zacznijmy więc od drzew.
O czym szumią drzewa?
Nawet obecnie, gdy na wsi zachodzą wielkie zmiany, trudno wyobrazić sobie wiejski krajobraz bez drzew, a co dopiero dawniej. Dla naszych przodków drzewa były zarówno budulcem i materiałem do wykonywania przydatnych przedmiotów, jak i inspiracją do wierzeń i wyobrażeń.
Dąb to podstawa!
Wierzba płacząca
Jednym z najbardziej ubóstwianych przez Polaków drzew jest wierzba. To smukłe, często pokrzywione drzewo na przestrzeni wieków niejednokrotnie rozbudzało ludzką fantazję. W kulturze ludowej wierzba często postrzegana była jako drzewo diabła. Wiele wskazuje jednak na to, że skojarzenia wierzby z ciemnymi mocami były obecne na naszych ziemiach na długo przed chrześcijaństwem. Świadczą o tym jej związki z zaświatami, poezją i płodnością. Wygląda na to, że tak jak Perun miał swe święte dęby, tak też swe magiczne wierzby miał jego mitologiczny oponent, Weles. Nieprzypadkowo bowiem właściwości przypisywane wierzbom pokrywają się w dużej mierze ze sferą działań Welesa – boga podziemi, cyklu wegetacyjnego i poezji, którego kult na obszarze Słowiańszczyzny z czasem został utożsamiony z diabłem.
Cała diabelska rodzina
Suche konary wierzb w tradycji ludowej były siedzibą wielu diabłów, m.in. słynnego Boruty. W owych drzewach zamieszkiwała również cała diabelska rodzina – nawet diabelska matka i babka. W wiotkich i gęstych wierzbowych gałęziach skrywały się z kolei wodne rusałki – brzeginki, boginki (dziwożony) i topielice. Suchość diabelskiej wierzby może także wynikać z wypalenia jej przez piorun – na wsiach powszechnie bowiem wierzono, że burze szczególnie często uderzają właśnie w wierzby, przez co w czasie gwałtownych nawałnic nie należało się pod nimi chować.
Brzoza, jarzębina i lipa
Nie ma polskiego tradycyjnego wiejskiego krajobrazu bez brzozy. Dla naszych przodków brzoza była drzewem szczęścia i miłości. W czasach niedostatku jej kora ratowała od głodu, a brzozowy sok pomagał na porost włosów.
Jarzębinę kojarzono dawniej z zalotami, miłością, ale też i z grzeszną stroną uczuć i uniesień. Urodzaj owoców jarzębiny zwiastował bogaty plon pszenicy. Zgodnie z dawnymi przekazami to na niej powiesił się Judasz. Jarzębina stosowana była też do uśmierzania bólu zębów i cuciła z senności przy wieczornej pracy prawie tak, jak obecnie pobudza nas kawa.
Drzewa dawnych bogów
Drzewem świętym dla dawnych Słowian, podobnie jak dąb, była lipa. I z tego właśnie powodu lipy nie wolno było ścinać. Zgodnie z dawnymi wierzeniami lipa chroniła plony przed złymi duchami. Na jej pniu wieszano kapliczki i obrazy świętych. Lipa była też żywicielką pszczół.
Jesion na dawnej wsi także miał kultowe znaczenie. Drzewo to sadzono w bliskim sąsiedztwie przedchrześcijańskich świątyń zwanych gontynami, a później wokół kościołów. Wierzono przy tym, że jesion odstrasza węże. Liście jesionu miały więc chronić domostwa przed wpełznięciem doń tych groźnych zwierząt. Używano ich także do ochrony bydła przed ukąszeniami. Liście jesionu stosowano też do odprawiania wiejskich czarów, leczenia wścieklizny i reumatyzmu. Natomiast dotkniecie jesionowego drewna ściętego późnym latem miało goić rany. Jesionowa kora leczyła próchnicę zębów, a palenie jesionu miało ochronić przed zarazą. Właściwości lecznicze jesionowej kory porównywano nawet do własności chininy.
Moc czarnego bzu
Zgodnie z dawnymi wierzeniami w cieniu bzu czarownice wypowiadały swoje zaklęcia. A w jego korzeniach zamieszkiwał Bajstruk, czyli zły duch, którego niepokojenie mogło
Zanim stał się choinką
Zanim świerk zaczął się jednoznacznie kojarzyć z grudniem i Bożym Narodzeniem, w kulturze naszych słowiańskich poprzedników miewał on różne znaczenia i zastosowania. Wierzchołek świerku używany był przez niektórych gospodarzy jako prymitywna brona.
W czasach głodu młode szyszki i gałązki świerku napełniały ludziom żołądki. Świerkowa żywica, gdy się ją żuło, oczyszczała zęby, a z ułożenia szyszek na drzewie przepowiadano pogodę: gdy szyszki były skupione na szczycie, zima miała przyjść późno, a gdy na dole – wcześnie. Obfitość kwiatów świerku przepowiadała urodzaj ziemniaków. Krowy bite gałązkami świerku traciły mleko. Ze świerku robiono też trumny i ligawki (czyli tradycyjny ludowy instrument dęty). I to właśnie świerk (z czasem coraz powszechniej), ozdobiony jabłkami, piernikami i orzechami przystrajał domostwa w Boże Narodzenie i w czasie wesel.
Przeciw strachom i upiorom
Następnym magicznym drzewem była osika, która chroniła naszych przodków przed złymi duchami, czarownicami i strachami. Zmarłym podejrzanym o to, że są upiorami przebijano serce lub gardło osikowym kołkiem lub wkładano ich ciała do osikowej trumny. Jej bazie służyły jako barwnik do pisanek. Osiki używano też do rozniecania ognia. Wierzono, że drżenie osikowych liści to kara za to, że w chwili śmierci Chrystusa wszystkie drzewa zamilkły, tylko osika poruszała liśćmi. Osikowe krzyże powieszone w czterech rogach wsi miały chronić przed cholerą. Osika była także używana jako środek na robactwo w mieszkaniu. W jej liściach kąpano dzieci. Wierzono, że wtedy nie będzie trzęsła się im głowa.
Nie ma palmy bez jałowca!
Jałowiec, zgodnie z tradycją, wchodził w skład palm wielkanocnych. Używano go do walki z pchłami, muchami i innym robactwem w domach. Służył też jako kadzidło w Święto Trzech Króli. Okadzało się wtedy jałowcem ludzi i bydło. Czyniono to przeciw czarom. Jałowiec przyozdabiał również karnawałowe figury – rogi turonia i głowę kobyłki. Wykorzystywano go także do produkcji piwa. Obfity plon jałowca zwiastować miał ostrą zimę. A poświęcone jałowcowe gałązki dodane do złożonego w stogi zboża chronić je miały przed myszami. Na dawnej polskiej wsi jałowiec powszechnie stosowany był też przy leczeniu chorób, takich jak bóle głowy, żołądka. Używano go do oczyszczania krwi i w ginekologii ludowej. Natomiast w przypadku zwierząt, w czasie ich pomoru, jałowca używano do ochrony lub po to, by krowy dawały więcej mleka.
Jemioła strachy odwoła!
Jemiołę na dawnej słowiańskiej wsi zaliczano do roślin świętych. Stosowano ją szeroko w przypadku wszelkich dolegliwości kobiecych, np. przy zbyt silnej miesiączce (herbata z liści) oraz na poronienia (jagody). Jemioła używana była też do odczyniania magicznych uroków. Wkładana do dziecięcej kołyski odpędzać miała strachy. Jemioła leczyła też koklusz, kołtun i odmrożenia. Jej napar piło się na kaszel. Dodajmy, że krowa uderzona trzy razy rózgą z jemioły, stawała się posłuszna. Jemioła chroniła także świnie przed chorobami, natomiast włożona w Boże Narodzenie do ula gwarantowała obfite zbiory miodu w kolejnym roku. Jemiołą przystrajano też weselny chleb i barwiono wielkanocne jaja.
Źródła:
„Wierzenia prasłowian” aut.: Jakub Zielina, Wyd. Petrus, 2014 rok;
„Mitologia słowiańska”, aut.: Jakub Bobrowski Mateusz Wrona, Wyd. Bosz, 2020 rok;
„Rośliny w wierzeniach i zwyczajach ludowych – Słownik Fischera”, aut.: Monika Kujawska, Łukasz Łuczaj, Joanna Sosnowska, Piotr Klepacki. Wyd.: Polskie Towarzystwo Ludoznawcze, 2016 rok;
„Słowiańskie Boginie Ziół”, aut.: Joanna Laprus-Mikulska, wyd.: Świat Książki, 2021 rok.